<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/polska-brazylia-w-finale-ms,4130" target="_blank">Zobacz zapis relacji NA ŻYWO z meczu Polska - Brazylia</a> <a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/polska-brazylia-w-finale-ms,id,4130" target="_blank">Tutaj przeprowadziliśmy relację LIVE w wersji mobilnej</a> Ostatnim akordem siatkarskiego mundialu w Polsce był pojedynek o złoto, w którym "Biało-czerwoni" zmierzyli się z Brazylią. Wcześniej brązowe medale wywalczyli Niemcy po zwycięstwie nad Francją 3:0. Zainteresowanie finałem z udziałem Polaków było ogromne. Podopieczni Stephane'a Antigi już powtórzyli sukces ekipy prowadzonej przez Raula Lozano z 2006 roku. Wówczas Orły w finale przegrali właśnie z Brazylią. Nasi siatkarze stanęli jednak przed niepowtarzalną szansą powtórzenia wyniku złotej drużyny Huberta Jerzego Wagnera, która 40 lat temu zdobyła złoto mistrzostw świata. "Biało-czerwoni" mówili po półfinale z Niemcami (3:1), że sam udział w finale ich nie satysfakcjonuje i będą walczyć do upadłego, żeby w świątyni polskiej siatkówki - w katowickim Spodku - stanąć na najwyższym stopniu podium. Zadanie na pewno trudne do wykonania ponieważ Brazylia, to wielki zespół. Na ostatnich trzech mundialach nie mieli sobie równych i nie ukrywali, że do Polski przyjechali po czwarty tytuł z rzędu. - Brazylijczykom wystarczy już złota - mówił prezes PZPS Mirosław Przedpełski. - Ten finał to będzie wielka rzecz, ale mocno wierzę w nasze zwycięstwo. Myślę, że atmosfera i publika sprawiają, że mamy realne szanse - podkreślił sternik związku. Polacy już raz zmierzyli się z "Canarinhos" na tym turnieju. W trzeciej rundzie gospodarze mundialu wygrali 3:2. I nikt nie miałby nic przeciwko temu, żeby ten wynik się powtórzył. W Łodzi mocno iskrzyło pod siatką między zawodnikami, co skomentował Fabian Drzyzga: "Zachowują się jak rozpieszczone gwiazdorki, czas utrzeć im nosa. Pół godziny przez rozpoczęciem spotkania finałowego Spodek wypełnił się rzeszą kibiców w biało-czerwonych barwach, którzy liczyli, że będą świadkami wielkiego wydarzenia. Pierwszy punkt w meczu zdobyli Brazylijczycy, a konkretnie Sidao z krótkiej. Natychmiast odpowiedział w identyczny sposób Piotr Nowakowski. Rozgrywający gości Bruno Rezende bardzo często wykorzystywał środkowych Sidao i Lucasa, którzy byli bezbłędni. Kłopoty Polaków zaczęły się przy stanie 5:4 dla Brazylii. Dwóch ataków nie skończył Mateusz Mika, co natychmiast wykorzystali obrońcy tytułu. Bezlitośnie nasz blok "obijał" Ricardo Lucarelli. Podopieczni Bernardo Rezende doskonale wiedzieli w jakiej dyspozycji jest na tym turnieju Mariusz Wlazły i przypilnowali go. Kiedy zablokowali naszego lidera zrobiło się 9:4 dla rywali. Gospodarze mundialu fantastycznie prezentowali się w obronie, ale problem był ze zdobyciem punktu. Sam Wlazły to za mało, a nawet on też miał chwilę słabości. Imponującą serię w bloku zanotowali Brazylijczycy, kiedy na tablicy było 15:11 dla gości. Zatrzymani zostali: Wlazły, Mika i Karol Kłos. Na dodatek pierwszy z wymienionych zaatakował jeszcze w siatkę. Przewaga Brazylii wzrosła do siedmiu punktów (18:11). Trener Antiga dokonał podwójnej zmiany - na boisku pojawili się Paweł Zagumny i Dawid Konarski - i to przyniosło niewielki skutek, bo część strat została odrobiona. Brazylijczycy jednak pewnie kontrolowali sytuację. Wysoka skuteczność w ataku i blok - w tym wyraźnie górowali nad naszym zespołem. Setbola "Canarinhos" mieli po ataku z krótkiej Sidao (24:17). Brazylijski środkowy jeszcze popsuł zagrywkę, ale to samo uczynił chwilę później Michał Winiarski. Pierwszą partię Brazylia wygrała pewnie 25:18. Polacy nie zrazili się porażką w inauguracyjnej odsłonie i drugą partię rozpoczęli znakomicie. Zwłaszcza kapitalnie zagrali blokiem (zatrzymani Wallace i Sidao), co w efekcie dało prowadzenie 4:1. Brazylijczycy jednak jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną odrobili niemal całą stratę (7:8). Wtedy w polu zagrywki stanął Karol Kłos, który szybującym serwisem sprawił rywalom sporo kłopotów, a jeszcze dopisało mu szczęście. Piłka po jego zagrywce zatańczyła na taśmie i spadła na stronę Brazylii (10:7). Kolejna akcja mocno rozgrzała kibiców - długa wymiana pełna efektownych ataków i wspaniałych obron i na dodatek zakończona po myśli Polaków (atak skończył Mika). Później było jeszcze lepiej. Do poziomu Wlazłego dostroili się inni: Winiarski, Mika, Nowakowski i Kłos. Kiedy "Winiar" zablokował Leandro Vissotto, przewaga Polaków wynosiła już sześć punktów (17:11). I wtedy coś się zacięło, a głównie za sprawą mocnych zagrywek Bruno Rezende. Nie pomogła przerwa o którą poprosił Antiga. Polacy roztrwonili całą przewagę (17:17). Niemoc "przełamał" w końcu Winiarski. Końcówka dostarczyła sporo emocji. Na ataki Miki odpowiadał Wallace. Wreszcie zatrzymany został Ricardo Lucarelli i w ważnym momencie "odskoczyliśmy" na dwa punkty (22:20). Brazylijczycy walczyli ostro, ale my mamy w swoich szeregach Wlazłego. Atomowy serwis naszego atakującego Brazylijczycy przyjęli na drugą stronę siatki. Drzyzga zgubił blok, a Mika z drugiej linii zdobył ostatni punkt w tym secie - 25:22. Orły wróciły do gry. Trzeciego seta "Biało-czerwoni" rozpoczęli z Zagumnym na rozegraniu. Od początku na boisku trwała zażarta walka o każdy punkt. Nikt nie odpuszczał i byliśmy świadkami widowiska na wysokim poziomie. W naszej drużynie niesamowicie skuteczny był Mika, który odciążył Wlazłego. Nasz przyjmujący swobodnie radził sobie z podwójnym, a nawet potrójnym blokiem. Równie dobrą dyspozycję prezentował również Winiarski. Brazylijczycy walczyli zaciekle i dlatego najczęściej na tablicy wyników pojawiał się remis - 7:7, 11:11, 16:16. Gospodarze MŚ z dużym trudem zyskali dwa punkty przewagi dzięki Wlazłemu (18:16), ale szybko Brazylia wyrównała (19:19). Kolejne dwie akcje padły łupem Polaków, a w roli głównej wystąpił Winiarski (21:19). Emocje sięgnęły zenitu, kiedy po ataku Wlazłego sędzia pokazał boisko, co dawało setbola Polakom. Trener Brazylii poprosił o sprawdzenie i okazało się, że był jednak aut. Zamiast piłki setowej remis 23:23. W następnej akcji Zagumny znakomicie rozegrał do Miki, który bez problemów zdobył punkt. Ciśnienia nie wytrzymali "Canarinhos" - Lucarelli zaatakował w antenkę! 25:23 i 2:1 dla Polski! Jeden set dzielił nasz zespół do tytułu mistrzów świata! "Biało-czerwoni" byli tak blisko upragnionego celu, ale Brazylia nie zamierzała łatwo pozbyć się korony. Znów oglądaliśmy zażartą walkę z obu stron i aż trudno było uwierzyć, że to był 13. mecz tych zespołów w turnieju. Brazylijczycy nie sprawiali naszym zawodnikom większych problemów zagrywką i Zagumny mógł rozgrywać kombinacyjnie. Imponował zwłaszcza Mika, który blok rywali "obijał" niczym profesor. A po jego asie serwisowym Polacy prowadzili 12:10. Nie trwało to jednak długo, bo Wallace zaatakował po prostej, a chwilę później Zagumny zagrał w antenkę (12:12). Set zbliżał się powoli do końca, a na boisku trwała w najlepsze wymiana ciosów - 13:13, 16:16. "Canarinhos" zyskali przewagę, kiedy wreszcie zablokowali Mikę, a następnie kontrę skończył Lucarelli (20:17). Polacy ruszyli w pościg i kiedy Nowakowski zdobył punkt z przechodzącej piłki przegrywali już tylko 19:20. Po chwili po ataku Winiarskiego był już remis 21:21! Gra Brazylii zupełnie się posypała i po zagrywce Nowakowskiego mieliśmy meczbola (24:21). Jeszcze Lucarelli przedłużył nadzieję rywali, ale tylko na chwilę. Mecz zakończył wspaniałym atakiem Wlazły! Polska mistrzem świata! Coś niesamowitego! Brawo! Brawo! Brawo! Robert Kopeć, Katowice Polska - Brazylia 3:1 (18:25, 25:22, 25:23, 25:22) Polska: Piotr Nowakowski, Michał Winiarski, Karol Kłos, Mariusz Wlazły, Fabian Drzyzga, Mateusz Mika, Paweł Zatorski (libero) oraz Paweł Zagumny, Dawid Konarski, Michał Kubiak. Brazylia: Bruno Rezende, Wallace De Souza, Sidnei Dos Santos, Murilo Endres, Ricardo Lucarelli, Lucas Saatkamp, Felipe Silva (libero), Mario Da Silva (libero) oraz Luiz Felipe Fonteles, Leandro Vissotto, Raphael De Oliveira.