Mecz Serbii ze Stanami Zjednoczonymi zapowiadano jako pojedynek "bombardierów" - Aleksandara Atanasijevicia i Matthew Andersona. Spotkanie miało duże znaczenie zwłaszcza dla podopiecznych Johna Sperawa, którzy dzień wcześniej wygrali z Polską. Ewentualne zwycięstwo nad Serbią mocno przybliżyłoby Amerykanów do awansu do czołowej szóstki MŚ. Natomiast zawodnicy prowadzeni przez Igora Kolakovicia po laniu od "Biało-czerwonych" w meczu otwarcia MŚ później zanotowali już same zwycięstwa. Zgodnie z przewidywaniami mecz od początku mógł się podobać i był bardzo wyrównany. O zwycięstwie w pierwszym secie zadecydowała znakomita końcówka w wykonaniu siatkarzy z Bałkanów. Wprawdzie to Amerykanie prowadzili 22:20, ale Serbowie zdobyli wówczas cztery punkty z rzędu. W rolach głównych wystąpili Atanasijević i Milos Nikić. Zawodnicy Stanów Zjednoczonych obronili setbola (atak Andersona), ale decydujący cios zadał Nikić. Równie zacięty był drugi set. Od drugiej przerwy technicznej zarysowała się przewaga USA dzięki zagrywkom Andersona (18:15). Potem znakomicie spisywał się rezerwowy David Smith, który dwukrotnie skutecznie zaatakował z krótkiej, a także zablokował Atanasijevicia. Gracze Sperawa prowadzili 24:20 i wydawało się, że już nic im nie odbierze zwycięstwa w tej partii.Tymczasem Serbowie nie poddali się i podobnie jak w końcówce pierwszej partii zdobyli cztery punkty w jednym ustawieniu (24:24)! Niemoc Stanów Zjednoczonych przełamał dopiero Anderson. Potem oglądaliśmy niesamowitą walkę o każdy punkt, która zakończyła się po myśli siatkarzy USA, ale dopiero za dziesiątym setbolem. Zwycięstwo Amerykanom w drugim secie zapewnił Smith asem serwisowym. Wygranie drugiej partii w tak niesamowitych okolicznościach dodało skrzydeł graczom z USA, którzy w trzeciej odsłonie zdecydowanie szybciej "przełamali" opór Serbów. Już na pierwszej przerwie technicznej prowadzili 8:6. Potem przewaga jeszcze wzrosła za sprawą kapitalnych zagrywek Andersona (13:8). Podopieczni Kolakovicia tracili wiarę w odwrócenie losów tej odsłony, zwłaszcza że Amerykanie grali jak natchnieni. Fantastycznie rozgrywał Micah Christenson - szybko i z fantazją, bardzo często gubiąc blok rywali. Przewaga Amerykanów rosła z każdą akcją. Kiedy na tablicy był wynik 17:11 trener Kolaković zaczął dokonywać zmian. Szkoleniowiec wymienił niemal całą szóstkę. Rezerwowi nie byli w stanie zatrzymać rozpędzonych siatkarzy Stanów Zjednoczonych, którzy wygrali 25:17. Podstawowi zawodnicy Serbii odpoczęli trochę i w czwartym secie znów oglądaliśmy zacięty bój. Na drugiej przerwie technicznej Amerykanie prowadzili 16:13, ale Atanasijević i spółka szybko zniwelowali straty (16:16). Przy stanie 20:19 dla USA w polu zagrywki stanął Maxwell Holt i sprawił rywalom mnóstwo problemów. Amerykanie "odskoczyli" na 23:19. Przewagi nie zmarnowali, a ostatni punkt w meczu zdobyli blokiem. Czwartą partię triumfatorzy Ligi Światowej wygrali 25:21 i cały mecz 3:1. W drugim czwartkowym meczu grupy E Iran pewnie pokonał Argentynę 3:0 (25:15, 25:23, 25:16). Sytuacja w tabeli grupy E zrobiła się bardzo ciekawa. Prowadzenie objęli Irańczycy, którzy zgromadzili 11 punktów. Wiceliderem jest Francja (10 pkt). Amerykanie po zwycięstwie nad Serbią mają 10 "oczek" i wyprzedzili Polskę (9 pkt). Tyle samo punktów, co "Biało-czerwoni" zgromadzili podopieczni Kolakovicia. Polacy i Francuzi rozegrali jednak jeden mecz mniej. Czwartkowe starcie gospodarzy mundialu z Włochami będzie zatem niezwykle ważne. Orły muszą wygrać i to najlepiej za trzy punkty, bo w innym wypadku mocno skomplikują sobie życie.Robert Kopeć, Łódź Serbia - USA 1:3 (25:23, 29:31, 17:25, 21:25) Serbia: Nikola Kovacević, Nikola Jovović, Milos Nikić, Aleksandar Atanasijević, Marko Podrascanin, Srecko Lisinac, Nikola Rosić (libero) oraz Uros Kovacević, Nemanja Petrić, Sasa Starović, Vlado PetkovićUSA: Matthew Anderson, Taylor Sander, David Lee, Paul Lotman, Micah Christenson, Maxwell Holt, Erik Shoji (libero) oraz David Smith Zobacz terminarz i wyniki siatkarskich MŚ Sprawdź sytuację w "polskiej" grupie