Ostatni dzień rywalizacji w grupie E siatkarskiego mundialu rozpoczął się od ważnego także z polskiego widzenia meczu Serbia - Iran. Zawodnicy z Bałkanów już wcześniej stracili szansę na awans do trzeciej rundy, ale Irańczycy w dalszym ciągu liczyli się w walce o czołową szóstkę. Podopieczni Slobodana Kovaca musieli wygrać za trzy punkty i czekać na rozstrzygnięcie wieczornego spotkania Polska - Francja. "Biało-czerwonym" do zrealizowania upragnionego celu wystarczą dwa wygrane sety w starciu z "Trójkolorowymi". Każda strata punktów przez zespół z Bliskiego Wschodu oznaczałaby awans Polaków bez względu na wynik pojedynku z Francją. Podobnie wyglądała sytuacja w równolegle trwającym meczu Argentyna - USA. Każda porażka Amerykanów dawała przepustkę Polakom do trzeciej rundy. Mecz w łódzkiej Atlas Arenie lepiej rozpoczęli Serbowie, którzy szybko objęli prowadzenie 3:0. Trzypunktową przewagę utrzymali do pierwszej przerwy technicznej (8:5). Potem do pracy zabrali się Irańczycy. Bardzo wysoką skutecznością w ataku popisywał się zwłaszcza Amir Ghafour i głównie dzięki niemu Iran doprowadził do remsiu 10:10. W kolejnych fragmentach oglądaliśmy walkę punkt za punkt, a szczególnie mógł się podobać pojedynek na ciosy między Aleksandarem Atanasijeviciem a Ghafourem. W końcówce Serbowie "odskoczyli" na dwa punkty (22:20) i wydwało się, że kontrolują sytuację. Tymczasem Iran od stanu 21:23 zdobył cztery punkty z rzędu i miał piłkę setową. Serbowie dzielnie się bronili, ale w końcu skapitulowali, kiedy zablokowany został Atanasijević. Drugi set od początku był wyrównany. Żadnej z drużyn nie udało się wypracować przewagi większej niż jeden, dwa punkty. Od drugiej przerwy technicznej (16:14 dla Serbii) lepsze wrażenie sprawiali podopieczni Igora Kolakovicia. Serbowie nie mylili się w ataku, a na dodatek dobrze pracowali blokiem. W decydujących fragmentach Nikola Jovović często posyłał piłkę do Marko Podrascanina, a ten punktował z krótkiej. Kiedy zablokowany został Shahram Mahmoudi było 24:21 dla Serbów. Siatkarze z Bałkanów tym razem okazji nie zmarnowali i wygrali drugiego seta 25:22 ku zadowoleniu zgromadzonych na trybunach polskich kibiców. Trzecią partię od mocnego uderzenia zaczęli Irańczycy. Gracze Kovaca szybko zbudowali przewagę 4:1, 6:2, 8:4. Serbowie przebudzili się po pierwszej przerwie technicznej. Znakomicie w bloku spisał się Podrascanin, który dwa razy z rzędu zatrzymał Seyeda Mousaviego i mieliśmy remis 10:10. Przestój w grze Iranu nie trwał długo. Znów w roli głównej wystąpił Ghafour, który wyprowadził swój zespół na bezpieczną przewagę (16:12). Serbowie ruszyli do odrabiania strat, kiedy w polu zagrywki stanął Atanasijević. Atakujący serbskiej reprezentacji posyłał potężne "bomby" na stronę rywali. Odrzuceni od siatki Irańczycy stracili trzy punkty w jednym ustawieniu (17:19). Serię Serbów przerwał dopiero Ghafour. Trzy punkty przewagi wystarczyły Irańczykom, żeby rozstrzygnąć tę partię na swoją korzyść. Iran wygrał 25:22, a ostatni punkt zdobył Mojtaba Mirzajanpour. Siatkarze z Bliskiego Wschodu poszli za ciosem, a początek czwartej partii mieli wręcz rewelacyjny. Znakomicie grali zwłaszcza blokiem o czym na własnej skórze przekonali się Atanasijević i Uros Kovacević. Irańczycy prowadzili już 9:2 i pewnie zmierzali do realizacji celu, czyli wygrania za trzy punkty. Plan swój osiągnęli wygrywając w czwartym secie pewnie 25:18. O godz. 20.25 Polacy zmierzą się w łódzkiej Atlas Arenie z Francją. "Biało-czerwoni" zagrają bez kontuzjowanego Michała Winiarskiego. Obydwie ekipy są już pewne gry w kolejnej fazie MŚ.Robert Kopeć, Łódź Serbia - Iran 1:3 (25:27, 25:22, 22:25, 18:25) Serbia: Uros Kovacević, Nemanja Petrić, Nikola Jovović, Aleksandar Atanasijević, Marko Podrascanin, Srecko Lisinać, Nikola Rosić (libero) oraz Marko Ivović.Iran: Saeid Marouf, Farhad Ghaemi, Seyed Mousavi, Adel Gholami, Amir Ghafour, Mojtaba Mirzajanpour, Farhad Zarif (libero) oraz Mehdi Mahdavi, Armin Tashakori, Milad Ebadipour, Shahram Mahmoudi.