W sobotę meczem z Serbią na Stadionie Narodowym podopieczni Stephane'a Antigi zainaugurują siatkarski mundial. Makowski przyznał, że rola gospodarza nie do końca jest atutem, o czym niedawno przekonali się Brazylijczycy podczas piłkarskich mistrzostw świata. "Gospodarze mistrzostw ten balon oczekiwań mieli nadmuchany do olbrzymich rozmiarów. Awansowali wprawdzie do półfinałów, ale porażka 1-7 z Niemcami pokazała, jaką szkodę może wyrządzić nadmierna presja. Znam Stephane'a jako zawodnika niezwykle odpornego psychicznie i myślę, że tę wiedzę, tę umiejętność przekaże swoim podopiecznym" - powiedział selekcjoner. Jego zdaniem, pracujący od kilku miesięcy z polskim zespołem francuski szkoleniowiec dobrał ciekawy skład, który jest w stanie powalczyć o najwyższe cele. "Szanse na dobry wynik są duże, ale też trzeba do tego podchodzić ostrożnie. Mamy w kadrze zawodników, którzy grali w najważniejszych turniejach - igrzyskach olimpijskich, mistrzostwach Europy, świata czy Lidze Światowej. Dołączyli do nich młodzi, którzy może nie mają jeszcze takiego doświadczenia, ale są głodni sukcesów. Wszyscy siatkarze grają w bardzo dobrych klubach, zagranicą, albo w naszej, silnej lidze" - ocenił. Makowski stwierdził, że wynik inauguracyjnego spotkania z Serbami nie będzie miał aż tak istotnego znaczenia dla przebiegu turnieju. "W tej fazie nie decyduje tylko jeden mecz, ale wszystkie wyniki uzyskane w grupie. Ta presja idzie w górę w momencie, gdy konkretne spotkanie decyduje o tym, czy grasz dalej, czy odpadasz. Przypomnę tylko, że na igrzyskach olimpijskich w Londynie zaczęliśmy od zwycięstwa nad Włochami, a jak się skończyło wszyscy pamiętamy. A Włosi sięgnęli po brązowy medal" - przypomniał. Szkoleniowiec odniósł się także do kwestii "wielkich nieobecnych" polskiej reprezentacji na mundialu czyli Bartosz Kurka i Zbigniewa Bartmana. Jak zaznaczył, trudno w tej chwili komentować decyzje Antigi. "To trener podejmuje decyzje i nie nam to oceniać. Ma po prostu tyle miejsc w kadrze, ile ma i nie szukałbym drugiego dna. Bartek i Zbyszek to są bardzo dobrzy zawodnicy, którzy w przyszłości jeszcze wiele dadzą polskiej reprezentacji. W tej całej sprawie, najbardziej spodobała mi się wypowiedź Krzyśka Ignaczaka. Sam przyznał, że wielokrotnie był powoływany, ale też czasami go brakowało w reprezentacji. Raz grał, raz nie, ale podkreślał, że zawsze był otwarty do tego by grać w reprezentacji" - podsumował Makowski.