Polscy siatkarze przegrali w Łodzi z USA 1:3 i stracili pierwsze miejsce w tabeli grupy E mistrzostw świata. - Rywale postawili nam ciężkie warunki - dobrze grali zagrywką i w bloku - powiedział rozgrywający "Biało-czerwonych". Polacy walczyli ambitnie o każdą piłkę, ale nie byli w stanie zatrzymać znakomicie dysponowanych Matthew Andersona i Taylora Sandera. Pierwszy z wymienionych zdobył 21 punktów, a drugi dwa "oczka" więcej. Micah Christenson wykorzystywał dobre przyjęcie i często uruchamiał też środkowych - Maxwella Holta (15 pkt) i Davida Lee (11 pkt). - Amerykanie to nie jacyś kelnerzy, z którymi zdobywa się po pięć, sześć punktów z rzędu. W tej grupie już nie ma słabych drużyn. Z każdym będzie będzie wojna i mam nadzieję, że wyjdziemy z tego zwycięsko - zaznaczył popularny "Guma". Sytuacja w tabeli grupy E skomplikowała się. Polacy zajmują drugie miejsce z dorobkiem 9 punktów. Nowym liderem jest Francja (10 pkt). Amerykanie mimo zwycięstwa nad Polską pozostali na 5. miejscu, ale ich strata do "Biało-czerwonych" zmalała do dwóch "oczek". Przed USA są jeszcze Serbowie (9 pkt)i Iran (8 pkt). W czwartek podopieczni Stephane'a Antigi zmierzą się z Włochami, którzy już prawie stracili szansę awansu do kolejnej rundy. - Wnioski po meczu z USA? W czwartek gramy z całkiem inną drużyną. Trzeba zagrać inaczej i przede wszystkim skuteczniej - powiedział Zagumny. - O spotkaniu z Amerykanami najlepiej szybko zapomnieć. Zregenerować siły i ze świeżą głową przystąpić do pojedynku z Włochami - zakończył nasz rozgrywający. Robert Kopeć, Łódź Cała opinia Pawła Zagumnego o meczu z USA na załączonym filmie.