W niedzielę w Krakowie rywalizację kończyła najbardziej wyrównana Grupa D. Na początek na parkiet wybiegły ekipy Belgii i Francji. Pojedynek ten miał ogromne znaczenie dla Belgów, którzy mieli jeszcze szansę awansować do dalszej fazy. Mecz ten rozstrzygnął się dopiero w tie-breaku. Lepsi okazali się "Trójkolorowi" i zapewnili sobie pierwsze miejsce w grupie, a Belgowie pożegnali się z turniejem. Chociaż pojedynek ten trwał bardzo długo, to nie było żadnych problemów z wejściem na kolejne starcia: mecze Portoryko z Iranem i prawdziwy hit - spotkanie Włochów ze Stanami Zjednoczonymi. Przed drzwiami nie było kolejek, a fani płynnie wchodzili do hali, gdzie od razu trafiali na wolontariuszy chętnych do pomocy, na przykład przy wskazaniu miejsc. Wypuścić w krótkim czasie 10,5 tys. widzów, jacy śledzili zmagania Belgów z Francuzami i wpuścić 9 tys. na pojedynek Iranu z Portoryko - to nie było łatwe zadanie. Organizatorom ta sprawna wymiana publiki udała się m.in. dzięki temu, że kołowrotki zastępują ochroniarze z czytnikami biletów.Widać, że Kraków tęskni za wielką siatkówką. Już na meczu Portoryko z Iranem hala była w większości zapełniona, a kibice świetnie się bawili. Prawdziwe święto zaczęło się jednak o 20:25, gdy spotkanie rozpoczęły reprezentacje Stanów Zjednoczonych i Włoch. Na 16-tysięcznej hali było tylko kilka wolnych miejsc. Atmosfera była gorąca, fani klaskali, dopingowali swoich ulubieńców, robili meksykańską falę, a nawet naśladowali sędziego. Jak ktoś się zmęczył mógł podejść do dobrze zorganizowanych bufetów, gdzie, pomimo ogromnej liczby kibiców, nie było kolejek. Średnio w hali w Krakowie na meczu zasiadało 7620 fanów, rekord to 14 100 na spotkaniach USA - Francja i Włochy - USA. Stolica Małopolski pod względem liczby kibiców zdeklasowała inne miasta. Drugi był Gdańsk ze średnią 4566. Przy wyjściu z Kraków Areny kolejne miłe niespodzianki. Zero korków i tłoku w drzwiach, a tuż przed halą pięć przegubowych autobusów, jadących prosto na dworzec, podstawionych specjalnie dla fanów, którzy nie musieli płacić za ten przejazd. Kraków z roli organizatora siatkarskich mistrzostw świata wywiązał się wzorowo. Pozostaje żal, że zmagania w stolicy Małopolski trwały tylko tydzień oraz smutek, że do Kraków Areny nie zawitali reprezentanci Polski. Autor: Grzegorz Zajchowski