Po wtorkowym zwycięstwie z Belgią (3:1), w środę w Szczecinie nasi siatkarze po raz drugi stawili czoła Czerwonym Smokom Andrei Anastasiego, w ostatnim meczu przed rozpoczęciem mundialu (9-30 września). Vital Heynen po tygodniach prób i sprawdzaniu dziesiątek różnych ustawień wpuścił w Netto Arenie na parkiet skład, który zapewne będzie tym podstawowym podczas MŚ. Znaleźli się w nim Fabian Drzyzga i Bartosz Kurek, choć ten drugi początku spotkania na pewno nie będzie wspominał dobrze. Belgowie bardzo pieczołowicie pilnowali na siatce naszego atakującego, a ten to nadziewał się na blok, to uderzał w aut i musiał bardzo szybko wrócić na swój normalny poziom (6:8). Dopiero po zagrywce Fabiana Drzyzgi udało się Biało-Czerwonym dopaść przyjezdnych (9:9) i zaczęły się emocje. Kurek wciąż nie był w stanie przełamać się w ataku, a rywale kontrowali i uciekali na prowadzenie 14:10. Wreszcie "Kuraś" trafił w polu zagrywki i po sprytnym ataku Michała Kubiaka było 14:14. Goście walczyli bardzo dzielnie, nie wybaczali błędów naszej drużynie, a prym wiódł Sam Deroo (17:15). Polacy zaczęli nerwowo, ale krok po kroku odrabiali straty, a trafiali Michał Kubiak i Artur Szalpuk. Po znakomitym ataku w kontrze kapitana było 20:19, a w końcówce Bartosz Kurek zatrzymał blokiem atak Igora Grobelnego (23:21), dwa razy znakomicie zaserwował Piotr Nowakowski i set dobiegł końca (25:21). Odsłona druga miała być dla "Kurasia" szansą na przełamanie, bo w pierwszej nasz gwiazdor skończył tylko jeden atak na dziesięć prób (!). Nasz zespół mocno dał się rywalom we znaki zagrywką, do tego potężnie atakował na środku Nowakowski i szybko zrobiło się 6:3 dla miejscowych. Gra Biało-Czerwonych świetnie się zazębiała, bardzo dobrze w obronie pracował Paweł Zatorski, a jego koledzy na skrzydłach raz po raz kończyli kontry i budowali prowadzenie mistrzów świata (10:6). O przerwę szybko poprosił Andrea Anastasi, ale jego ludzie mieli duże problemy z ustabilizowaniem gry. Wreszcie zaczęli odpowiadać i mieli nawet w górze piłkę na remis, ale Michał Kubiak sprytnie zdobył dla Polski ważny punkt (13:11). A jeszcze w sukurs poszli mu koledzy z ofensywy i znów gospodarze mieli bezpieczną przewagę (16:13). Budzić się zaczął Kurek, który skończył atak na skrzydle i aż uniósł rękę w geście triumfu (19:16). Po chwili trafił po raz drugi i aż spojrzał gdzieś pod dach hali, a może w niebo? (20:17). Belgowie nad tym nie dumali, Bram van den Dries jął trafiać w ataku, a później też zagrywką i zrobiło się 21:21. A jeszcze Szalpuk zerwał atak w końcówce (23:24), ale po chwili się poprawił (24:24). Partię zakończył Tomas Rousseaux, który wykorzystał nieudany atak Kurka i dał drużynie wygraną 27:25 po pięknej walce. Bartosz Kurek na dobre przebudził się na początku seta numer trzy, trafiał raz za razem, wespół z Piotrem Nowakowskim blokował Brama van den Driesa, a przewaga mistrzów świata rosła w szybkim tempie (7;1, 10:3). Belgowie zgubili gdzieś rytm gry, odbijali się od polskiego bloku jak od ściany i znaleźli się mocno pod kreską. Tym bardziej, że Kurek trafiał coraz trudniejsze piłki i nie robił sobie nic nawet z potrójnego bloku rywali (13:5). Andrea Anastasi sięgnął po zmiany, zaprosił drużynę na przerwę i czekał, aż siatkarze zareagują. Biało-Czerwoni tymczasem bili ich niemiłosiernie i pokazywali grę, której oczekujemy już za tydzień podczas MŚ. Czerwone Smoki, jak zowie się w Belgii kadrę siatkarzy, wreszcie zaskoczyły w ofensywie, a wszystko za sprawą Van den Driesa. Z mozołem odrabiali straty goście, aż na zagrywkę poszedł Szalpuk i pognębił ich po raz wtóry (18:11). Widząc wysokie prowadzenie, selekcjoner Heynen sięgnął po zmiany, a te wcale nie obniżyły poziomu naszej gry (20:13). Końcówka partii była popisem Biało-Czerwonych, znakomitego seta serią zagrywek i mocnym atakiem z drugiej linii zamknął kapitan Michał Kubiak (25:14). Do wygrania został tedy set numer cztery, a ten był zrazu układał się po naszej myśli (8:5). Kurek i Kubiak znakomicie prowadzili zespół w ataku, Fabian Drzyzga rozgrywał aż miło, a polska zagrywka cały czas utrudniała grę przeciwnikom (10:7). Świetnie przyjmował i jeszcze lepiej bronił Paweł Zatorski, który błysnął w Szczecinie wysoką formą i dawał drużynie spokój w defensywie. Niestety coś zacięło się w ataku, pojawiły się błędy i błyskawicznie Belgowie odrobili straty (10:11). Goście byli blisko remisu, przynajmniej tak im się wydawało, bo zaraz Polacy podkręcili tempo, poprawili serwis i otworzyli się w ataku. Efekt? Od drugiej przerwy technicznej (16:13) nasze prowadzenie rosło i krok po kroku Orły zmierzały w stronę zakończenia pojedynku w Netto Arenie (18:13). Belgowie nie mieli pomysłu na to, jak zatrzymać ofensywę gospodarzy i jak zacząć odrabiać straty (15:20). A jeszcze w samej końcówce partii przestali trafiać w ataku i krok po kroku tracili kontakt z Biało-Czerwonymi (17:24). Wreszcie na lewej flance Artur Szalpuk obił ręce rywali i zamknął pojedynek (25:18), który nie tylko pod względem wyniku, ale przede wszystkim postawy na parkiecie wypadł naprawdę bardzo dobrze. Przed naszą drużyną kilka dni wytchnienia i wylot do Bułgarii. Pierwszy mecz w mistrzostwach świata Polacy rozegrają w Warnie we wtorek 12 września, a ich rywalem będzie reprezentacja Kuby. Później mistrzowie świata stawią czoła Iranowi, Finlandii, Portoryko i Bułgarii. Polska - Belgia 3:1 (25:21, 25:27, 25:14, 25:18) Polska: Fabian Drzyzga, Artur Szalpuk, Piotr Nowakowski, Bartosz Kurek, Michał Kubiak, Mateusz Bieniek oraz Paweł Zatorski (libero), Dawid Konarski, Grzegorz Łomacz, Jakub Kochanowski, Aleksander Śliwka Belgia: Bram Van Den Dries, Sam Deroo, Stjin D’hulst, Pieter Verhees, Simon Van De Voorde, Tomas Rousseaux oraz Lowie Stuer (libero), Jelle Ribbens (libero), Igor Grobelny, Francois Lecat, Hendrik Tuerlinckx, Matthias Valkiers, Pieter Coolman.