<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/ms-siatkarzy-polska-argentyna,5366" target="_blank">Zapraszamy na relację na żywo z meczu Polska - Argentyna!</a> <a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/ms-siatkarzy-polska-argentyna,id,5366" target="_blank">Relację można również śledzić na urządzeniach mobilnych</a> Starcie Polaków z Argentyną na początek drugiej fazy mistrzostw świata miało zupełnie inny smak dla obu ekip. Biało-Czerwoni są liderem grupy H, nawet jedna wygrana może im dać awans do najlepszej szóstki mistrzostw, a dwie już na pewno. Albicelestes na awans szanse mają teoretyczne, z turniejem się żegnają, ale nie zamierzają też darmo oddawać pola. Zbyt mocną są ekipą i zbyt dumnym narodem, by nie walczyć o triumf z Polską. Biało-Czerwoni do gry ruszali w szczęśliwej Warnie - gdzie wygrali pięć meczów w turnieju - bez chorego kapitana Michała Kubiaka, ale za to ze świadomością, że wygrana 3:0 lub 3:1 w zasadzie zapewni im awans. Zwłaszcza, że Francuzi przegrali z Serbami 2:3 i na własne życzenie pożegnali się z turniejem. Efektownie nasz zespół otworzył spotkanie, zasypał Argentynę serią zagrywek i punktowych bloków, by zyskać prowadzenie 6:1. Rywale bardzo słabo przyjmowali zagrywkę, nie radzili sobie w ataku i raz po raz nadziewali na blok Biało-Czerwonych (3:8). A ci grali spokojnie zadawali cios za ciosem, aż... sędziowie rozjuszyli Vitala Heynena. Facundo Conte kiwnął piłkę, sędziowie przyznali punkt rywalom, ale takie zagranie miało być zakazane. Belg wpadł w furię, dostał żółtą kartkę, ale punkt oddano naszej drużynie. Niestety od stanu 12:6 zrobiło się szybko tylko 13:10, bo awantura wybiła nasz zespół z koncentracji. Na szczęście świetnie serwował Artur Szalpuk, a nasi środkowi raz za razem blokowali zbicia rywali (16:10). Jeszcze kilka mocnych zagrywek, jeszcze kilka wygranych kontr i Albicelestes przestali walczyć, a nasi siatkarze straszyli ich blokiem i całkowicie opanowali grę na siatce (20:12). W końcówce jeszcze wszedł Damian Schulz, trafił w ataku, a po chwili "czapę" dostał Jose Luis Gonzalez i partia szybko dobiegła końca (25:16). A w drugim secie szybko udało się nam wygrać dwie kontry, Śliwka trafił w skos i Polska prowadziła 4:2. Rywale popełniali sporo błędów, ale nasi zacięli się bardzo mocno w ataku i dawali szansę Argentyńczykom na grę w kontrze. Zrazu ratowali się mistrzowie świata kąśliwą zagrywką i szczelnym blokiem (8:7), ale na parkiet wszedł Tomas Lopez - zastąpił Facundo Conte - i zaczął korzystać z prezentów, które rozdawali polscy siatkarze (11:11). Biało-Czerwoni stanęli zupełnie, przestali trafiać w ataku, źle zagrywali, fatalnie rozgrywali akcje i nie punktowali. Od stanu 14:13 stracili - na własne życzenie - pięć kolejnych punktów i przegrywali 14:18. Fatalnie wyglądała nasza gra, przestali walczyć nasi siatkarze, a Vital Heynen rotował składem i nie potrafił obudzić swoich siatkarzy (15:20). Jako pierwszy odblokował się Kurek, który trafił dwa razy w ataku. Poszedł jego śladem rezerwowy Bartosz Kwolek i jeszcze była nadzieja na dobry wynik w drugiej partii (17:21). Niestety na pościg było zbyt późno, nasz zespół nie istniał w ofensywie i po zerwanym przez Jakuba Kochanowskiego ataku przegrał partię w kiepskim stylu 19:25. Budować pewność siebie i prowadzenie w meczu trzeba było tedy od nowa. Polacy zaczęli nerwowo, ale chociaż trafiali w ataku i twardo walczyli (3:3). Do czasu, aż rywale nie zablokowali Kurka, a po chwili punktu nie oddał im Drzyzga, który popełnił błąd odbicia piłki. Jeszcze kontrę wygrał Albicelestes Jose Luis Gonzalez i problemy były gotowe (4:8). Kryzys trawił nasz zespół w sposób niebywały, więc na pomoc ruszył mistrz świata Dawid Konarski. Szło naszym jak po grudzie, ale krok po kroku zaczęli gonić rywali. A ci oddali nam dwa punkty po błędach i już remis był o krok (10:11). A jeszcze urazu - zderzając się z kolegą z kadry - doznał Tomas Lopez, który znakomicie wprowadził się do gry i gra została przerwana. A po powrocie do rywalizacji Grzegorz Łomacz trafił zagrywką i było 11:11. Podnieśli się Biało-Czerwoni, zaczęli nękać przeciwnika zagrywką, ale to co zyskali zza dziewiątego metra, marnowali fatalnie spisując się w ataku (14:16). Kibice czekali na przełom w grze mistrzów świata, a ci byli na parkiecie nieobecni, pasywni i grali jak wyzuci z energii. Co gorsza, po ataku Cristiana Poglajena tracili już trzy punkty, a po ataku Jose Luisa Gonzaleza cztery (16:20). Heynen dwa razy wezwał do siebie siatkarzy, efektu nie było żadnego. Argentyńczycy szybko dotarli do piłek setowych (20:24), by zepsuć dwa ataki i dać naszej drużynie cień nadziei na sukces. I gdy wydawało się, że dopadniemy Albicelestes, Lisandro Zanotti kropnął z lewej strony i było po wszystkim (23:25). Fatalnie - na własne życzenie - ułożył się ten mecz dla polskich siatkarzy. Zryw przyszedł późno, cały czas brakowało skuteczności w ataku, a rywale wcale nie zachwycali, ale i tak wygrywali z fatalnie grającymi siatkarzami reprezentacji Polski. Co gorsza, tak samo wyglądał początek partii czwartej. Po ataku Jose Luisa Gonzaleza zespół z Ameryki Południowej zyskał przewagę dwóch punktów (4:2) i bardzo długo jej bronił (10:8). I wreszcie dobrze ułożył ręce w bloku Nowakowski, po chwili tak samo zagrał Śliwka i to nasz zespół wyszedł wreszcie na skromne prowadzenie (12:11). Zaczęło wracać życie w naszej drużynie, siatkarze znów cieszyli się grą i... znów wpadli w dołek. Śliwka zerwał atak i trzeba było po raz kolejny odrabiać straty (13:14). Wrócili na plac gry Bartosz Kurek i Grzegorz Łomacz, już mieliśmy piłkę i prowadzenie w górze, ale "Kuraś" uderzył w aut, po chwili rywale trafili zagrywką i Polska przegrywała 17:19. I znów było pod górkę, znów trzeba było gonić, a siatkarze z Argentyny nie oddawali pola (18:20). Ale dwa razy trafili w aut w ataku, zrobiło się 20:20 i w końcówce nasz zespół mógł odkupić winy. Vital Heynen w decydującym momencie wyciągnął asa z rękawa. Na zagrywkę poszedł zmiennik Damian Schulz, trafił kapitalnie, poprawił Szalpuk i Polacy prowadzili 23:22. Po chwili popularny "Bocian" zaserwował asa, a Szalpuk w decydującym momencie obił blok rywali i było po secie (25:23). Zwycięstwo i kapitalną serię w MŚ, a przede wszystkim uprzywilejowaną pozycję w grupie H, mogliśmy jeszcze uratować w tie-breaku. Trzeba było tylko zacząć grać na dobrym poziomie i wzorem pierwszej partii zmusić rywali do gry na naszych warunkach. Zrazu walka była wyrównana, ale Argentyńczycy szczęśliwie zablokowali Konarskiego, po chwili skontrowali nas na siatce i odskoczyli na prowadzenie 6:3. Znów szło naszej drużynie jak po grudzie, znów brakowało ataku, a zagrywka wołała o pomstę do niebios. I wtedy dwa razy zadziałał nasz blok, w aut uderzył Cristian "El Polaco" Poglajen i zrobiło sie 7:7. Rywale podali nam rękę, trzeba było z tego skorzystać. Schulz pojawił się na zagrywce, trafił aż miło, a Szalpuk kiwnął za blok rywali. Polacy prowadzili 9:8, by zaraz przegrywać 9:10, gdy Konarski nadział się na blok rywali na prawym skrzydle. Jeszcze wybuchła awantura i zamieszanie po ataku Conte, który kiwnął - zdaniem Vitala Heynena - nieprzepisowo piłkę po bloku Konarskiego. Akcję powtórzono, wówczas Szalpuk trafił po rękach rywali, a chwilę później nasz blok zadziałał bez zarzutów (11:10). I znów Conte kiwał, a Heynen zrobił zamieszanie i domagał się od sędziów odgwizdania błędu. Aktywnie nasz selekcjoner rozgrywał swój mecz przy linii bocznej i przy stanie 11:11... zdobył punkt dla reprezentacji Polski. Tak długo protestował, aż sędziowie odgwizdali błąd siatkarzowi z Argentyny i przyznali nam punkt. Julio Velasco eksplodował złością, a nasi szli po zwycięstwo, bo Szalpuk na raty skończył atak (13:11), a po chwili zadziałał nasz blok. I gdy już prowadziliśmy 14:11 i mieliśmy rywali na widelcu, demony wróciły. Nie było komu trafić w ataku, a rywale wygrali pięć akcji pod rząd i zakończyli pojedynek sensacyjnym zwycięstwem 16:14. W sobotę reprezentacja Polski stawi czoła pokonanej i pozbawionej szans na awans Francji (godzina 19:40) i żeby zachować pierwsze miejsce w grupie i zapewnić sobie awans do kolejnej fazy MŚ, musi Trójkolorowych pokonać. Wcześniej, bo o godzinie 16:00, Argentyna będzie mierzyć się z Serbią. Walka o zwycięstwo w grupie H i wyjazd do Turynu dopiero się zaczyna. Polska - Argentyna 2:3 (25:16, 19:25, 23:25, 25:23, 14:16)Sędziowali: Yuri Ramirez (Dominikana), Andriej Zenowicz (Rosja)Widzów: ok. 5000Przebieg meczu: I set: 8:3, 12:6, 16:10, 20:12, 25:16II set: 8:7, 12:11, 14:16, 15:20, 19:25III set: 4:8, 11:12, 14:16, 16:20, 23:25IV set: 6:8, 12:11, 15:16, 18:20, 25:23 V set: 2:3, 3:6, 7:8, 12:11, 14:16 Polska: Fabian Drzyzga, Bartosz Kurek, Artur Szalpuk, Aleksander Śliwka, Piotr Nowakowski, Jakub Kochanowski, Paweł Zatorski (libero) oraz Damian Schulz, Grzegorz Łomacz, Mateusz Bieniek, Bartosz Kwolek, Dawid Konarski Argentyna: Maximiliano Cavanna, Bruno Lima, Facundo Conte, Cristian Poglajen, Agustin Loser, Sebastian Sole, Alexis Gonzalez (libero) oraz Ignacio Fernandez (libero), Lisandro Zanotti, Jose Luiz Gonzalez, Pablo Crer, Luciano De Cecco, Martin Ramos, Tomas Lopez.