Siatkarze reprezentacji Brazylii w poniedziałek odnieśli niezwykle ważne zwycięstwo z liderem grupy B Kanadą i we wtorek, w razie wygranej z Chinami, mogli rzutem na taśmę wskoczyć na pierwsze miejsce w tabeli. I zająć je na koniec pierwszej fazy, ale tylko w sytuacji, gdy Kanada wieczorem straci punkty z Francją. Canarinhos nie mogli się oglądać na rywali, musieli zrobić swoje w meczu z żegnającymi się z turniejem Azjatami. Zespół Raula Lozano w MŚ nie ugrał dotąd nic, ale nie wolno go było lekceważyć. Mistrzowie olimpijscy rywali nie zlekceważyli, ale zwycięstwo wcale nie przyszło im łatwo. Już w pierwszej partii Azjaci pokazali, że nie mają nic do stracenia i że potrafią grać skuteczną i ofensywną siatkówkę. I szli łeb w łeb z Canarinhos niemal do końca seta, aż Wallace de Souza i Luiz Felipe Fonteles nie dali swojej drużynie wygranych w dwóch ważnych kontrach, a w efekcie w secie pierwszym (25:21). Druga odsłona miała bardzo podobny przebieg, Brazylia nie zachwycała grą, ale w samej końcówce wrzuciła wyższy bieg i odjechała reprezentacji Raula Lozano. Tym razem w końcówce ważne piłki trafiał Douglas Souza (25:22), a walka naprawdę mogła się podobać. Wreszcie w secie numer trzy siatkarze Renana Dal Zotto zdołali już na początku odskoczyć (11:8), by w samej końcówce już bez większych przygód zakończyć pojedynek. Ostatnią piłkę na punkt w ataku zamienił Douglas Souza (25:17). Canarinhos pierwszą część mistrzostw świata zakończyli z czterema zwycięstwami i jedną porażką na koncie. Na razie są liderem grupy B, ale w Ruse zmierzą się jeszcze Kanadyjczycy i Francuzi. Jeśli Klonowe Liście ograją Les Bleus 3:0 lub 3:1, zgarną prymat i pierwsze miejsce. Wówczas Brazylia uplasuje się na drugim. Chiny zakończyły mundial z kompletem pięciu porażek na koncie i nie mają zbyt wielu powodów do dumy. Chiny - Brazylia 0:3 (21:25, 22:25, 17:25) Sędziowali: Andriej Zenowicz (Rosja), Stephan Grieder (Szwajcaria) Widzów: ok. 2000