Siatkarze reprezentacji Belgii po porażce ze Słowenią (0:3) w Bolonii w zasadzie pozbawili się szansy pozostania w walce o awans do trzeciej fazy MŚ. Czerwone Smoki miały jeszcze szanse matematyczne, a naprzeciw siebie teoretycznie najsłabszą w stawce Australię i chrapkę, by wrócić do zwycięskiej gry na mundialu. Dla Australii pojedynek wysokiej stawki nie miał, ale prestiż i świadomość udziału w mistrzostwach nie pozwalały Kangurom na jakiekolwiek odpuszczanie. Mark Lebedew i Andrea Anastasi, starzy znajomi z PlusLigi, tym razem mierzyli się na arenie MŚ. Faworyzowana Belgia musiała się sporo napocić, by wyszarpać zwycięstwo ambitnej reprezentacji Australii. Dwa pierwsze sety przyniosły niezwykle zaciętą walkę aż na punktowe przewagi. Dwa razy w końcówkach lepsi byli siatkarze Anastasiego, bo mieli w składzie duet Igor Grobleny - Sam Deroo, który zdobywał punkty w kluczowych momentach obu partii. W secie trzecim opór drużyny z Antypodów zmalał, Belgia szybciej opanowała bieg wydarzeń na parkiecie, by zakończyć mecz zwycięstwem w tej partii 25: i 3:0. Zwycięstwo oznacza, że Czerwone Smoki wciąż mają szansę na awans do trzeciej fazy MŚ, choć w niedzielę zmierzą się z Brazylią. W drugim meczu grupy F w sobotę Brazylia, która jest liderem w tabeli, stawi czoła rewelacyjnym debiutantom ze Słowenii. Wygrana zapewni Canarinhos awans do najlepszej szóstki turnieju, porażka może oznaczać utratę pierwszego miejsca w stawce. Kto jak kto, ale zadziwiająca formą na kolejnej wielkiej imprezie Słowenia może tej sztuki dokonać. Początek meczu o godzinie 20:30. Australia - Belgia 0:3 (26:28, 26:28, 20:25)