Jego zespół rywalizuje w włoskim Bari z USA, Serbią, Rosją, Kamerunem i Tunezją. "Na razie oglądałem na żywo spotkania w naszej grupie i kilka innych w telewizji. Myślę, że poziom jest bardzo dobry. Wyższy niż w trakcie Ligi Narodów, z wyjątkiem finałów" - dodał Australijczyk, który w poprzednim sezonie pracował w Jastrzębskim Węglu, a obecnie jest trenerem również ekstraklasowego Aluronu Virtu Warta Zawiercie. Przyznał, że jest usatysfakcjonowany grą Australijczyków na MŚ. "Naszym celem był awans do drugiej rundy i rywalizacja z najlepszymi drużynami. Jeżeli pokonamy Tunezję, będziemy w drugiej fazie i mam nadzieję, że dobrze w niej wypadniemy" - stwierdził. W jego opinii niektórzy uczestnicy rozgrywanych we Włoszech i Bułgarii mistrzostw zaplanowali szczyt formy fizycznej na drugą część turnieju, a inni chcieli być w najlepszej dyspozycji już na starcie imprezy i stąd nieoczekiwane wyniki niektórych meczów. "Jestem zaskoczony wynikami Holendrów, którzy pokonali Brazylię i Francję, ale niespodzianką jest też to, że Francuzi mają już na koncie dwie porażki i wywalczenie przez nich złota nie będzie łatwe" - ocenił. Dodał, że nie oglądał meczów Polaków, ale sądząc z wyników biało-czerwoni grają zgodnie z planem. Nie chciał dywagować, który zespół - w świetle rozegranych spotkań - jest najmocniejszy. "Nie widziałem wszystkich drużyn. Jeśli powiem coś, a o kimś innym zapomnę, ktoś może się zdenerwować" - wyjaśnił z uśmiechem Australijczyk. Podkreślił, że w trakcie mistrzostw główną energię poświęca pracy z zespołem narodowym. "Ale jestem w stałym, niemal codziennym kontakcie z moimi współpracownikami w Zawierciu. I czekam z niecierpliwością na start nowego sezonu PlusLigi" - zakończył Lebedew.