Wyszomirski był jednym z najlepszych polskich zawodników podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Bramkarz nie mógł pogodzić się z porażką i rozkleił się przed kamerą TVP. W oczach stanęły mu łzy i mówił drżącym głosem. - Niektórzy mówili, że mieliśmy dwie szanse na medal. Ale mieliśmy tylko jedną [chodzi o półfinał z Danią - przyp. red.]. Po tamtym meczu nie udało nam się wstać. Niestety. I ten mecz wyglądał jak wyglądał. Może była szansa w końcówce, ale się nie udało - mówił Wyszomirski, a płacz łamał jego głos.- Jeszcze jedno chciałem powiedzieć: przychodzi w życiu człowieka taki czas, w którym dźwiga krzyż nasiąknięty bólem, cierpieniem, niespełnionymi marzeniami i brakiem radosnych perspektyw. Często ten krzyż nas przygniata. Ciężko jest wtedy wstać, ale ja ci mówię: wstań i walcz. To twoje życie, twój największy skarb! - zakończył Wyszomirski zaskakującą sentencją. Wyszomirski posłużył się cytatem wielkiego polskiego kick-boxera - Marka Piotrowskiego. W swojej karierze Piotrowski wielokrotnie zostawał zawodowym mistrzem świata. Łącznie stoczył 47 pojedynków, przegrywając w zaledwie dwóch walkach. W latach 80. został wg. magazynu "Fighter" wybrany drugim najlepszym zawodnikiem kick-boxingu w wadze do 78 kg. Choroba okazała się dla niego najtrudniejszym przeciwnikiem. Pod koniec lat 90-tych zachorował i do dziś toczy najważniejszą walkę. Widać, Piotrowski jest dla Wyszomirskiego wzorem. Polski bramkarz znany jest z głębokiej religijności. Często udziela się w różnych środowiskach katolickich. Właśnie w Bogu zazwyczaj szuka pocieszenia po niepowodzeniach.