Ma polskie korzenie i pomógł ograć Polskę! Powiedzieć, że w porównaniu do meczu z Brazylią było to niebo a ziemia, to sporo za dużo. Ale w pierwszej połowie Polacy zagrali tak, jak powinni. Można się było czepiać, ale szczegółów, a nie całokształtu naszej postawy. Gdyby choć w połowie zagrali z Brazylią, tak jak przed przerwą z Niemcami, to by wygrali. W pierwszej połowie walczyliśmy jak równy z równym z mistrzem Europy. Świetnie rzucał Karol Bielecki, udało się znaleźć parę razy kołowego, parę indywidualnych wejść ze środka zaliczyli Krajewski i Lijewski i byliśmy ciągle w kontakcie z rywalem. Niemcy to mistrzowie Europy, więc na niektóre ich akcje patrzyło się z przyjemnością. A jeśli my dawaliśmy im radę, to można tylko żałować, że taką formą nie zaczęliśmy turnieju. Przegrywaliśmy cały czas, ale też cały czas byliśmy w kontakcie. Najwyżej Niemcy prowadzili trzema golami (8-5 w 14.) i tylko chwilę. W 21. minucie doszliśmy na remis i taki byłby rezultat do przerwy, gdyby nie parę prostych błędów w końcówce. Gdyby podciągnąć nieco poziom po przerwie, można by realnie myśleć o korzystnym wyniku. Ale w grze "Biało-czerwonych" znów coś się posypało. Po pięciu minutach przegrywaliśmy najwyżej w meczu 15-20 i znów stawialiśmy się takiej samej sytuacji, jak w meczu z Brazylią, że trzeba było gonić wynik. Udawało się do 45. minuty, gdy złapaliśmy kontakt i Niemcy wygrywali tylko 22-21. To był jednak ostatni moment, kiedy nadzieja mogła rosnąć. Michał Jurecki świetnie wyszedł do kontry i biegnąć przez całe boisko nie pokonał Andreasa Wolffa. I trzy następne gole, w tym dwa z kontry, zdobyli mistrzowie Europy i znów było minus cztery. Wtedy już nastąpiła kumulacja naszych złych zagrań. Miotanie się w ataku przeplatanie prostymi stratami było jak walenie młotkiem po głowie tych, którzy jeszcze wierzyli. Oceniając za całokształt, można bez ryzyka błędu powiedzieć, że środkowi rozgrywający nie stają na wysokości zadania. Grę prowadzili na zmianę Przemysław Krajewski i Łukasz Gierak i było z tym tak sobie. A właściwie źle. Faule w ataku Gieraka, straty Krajewskiego, ale to się zdarza wszystkim, a od playmakerów wymagamy prowadzenia akcji, podań, zasłon i gdyby naszych środkowych z tego rozliczać, to było słabo. Polacy nie grali w ogóle do skrzydłowych w ataku pozycyjnym. Jedną trzecią bramek - aż 10 - zdobył dla nas Karol Bielecki, to jedyne realne i powtarzalne zagrożenie dla przeciwnika. A gdzie reszta? Nie ciągnęli naszej gry tak, jakbyśmy się spodziewali: Lijewski i Michał Jurecki, ale też trzeba było widzieć zagęszczenie niemieckiej obrony, gdy otrzymywali piłkę. Z niedoceniania przez rywala nie skorzystali: Michał Szyba, Gierak, Krajewski. Nasi nie widzieli Michała Daszka, który kilka razy ładnie wychodził na pozycje. Możliwe, że dopiero teraz, po teoretycznie łatwym (stan sprzed turnieju) meczu z Brazylią i wkalkulowaną porażką z Niemcami, nastąpi zmiana w kadrze i wskoczy do niej Mariusz Jurkiewicz. Bo w pozostałych meczach - z Egiptem w czwartek o 16.30 czasu polskiego oraz ze Szwecją i Słowenią - nie możemy sobie pozwolić na stratę punktów. Leszek Salva Niemcy - Polska 32-29 (16-14) Niemcy: Silvio Heinevetter, Andreas Wolff 1 - Uwe Gensheimer 5, Finn Lemke, Patrick Wiencek 3, Tobias Reichmann 2, Fabian Wiede 5, Hendrik Pekeler 1, Martin Strobel 2, Patrick Groetzki, Kai Hafner 4, Julius Kuhn 5, Christian Dissinger, Paul Drux 4. Polska: Polska: Sławomir Szmal, Piotr Wyszomirski - Krzysztof Lijewski 3, Mateusz Jachlewski 1, Przemysław Krajewski 2, Karol Bielecki 10, Adam Wiśniewski, Bartosz Jurecki 1, Michał Jurecki 3, Kamil Syprzak 4, Michał Daszek 2, Mateusz Kus, Łukasz Gierak 2, Michał Szyba 1. Polska - Niemcy - zapis relacji na żywo Zapis relacji na urządzenia mobilne Turniej olimpijski mężczyzn w piłce ręcznej - wyniki i tabele: Grupa A: Francja - Katar 35:20 (16:13) Tunezja - Dania 23:31 (10:16) Argentyna - Chorwacja 26:27 (15:14) Grupa B: Polska - Niemcy 29:32 (14:16) Egipt - Szwecja 26:25 (12:13) Brazylia - Słowenia 28:31 (13:16)