Paweł Fajdek po raz kolejny kompletnie zawiódł na igrzyskach. Wygląda na to, że najważniejsza impreza sportowa czterolecia przytłacza polskiego młociarza, który także z igrzysk w Londynie wrócił bez medalu. A przecież 27-latek był pewniakiem do złota. Od dwóch lat dominował na światowych arenach i nie przegrał na żadnej wielkiej imprezie. Wygrał w tym czasie mistrzostwo Europy, mistrzostwo świata, był najlepszy na Uniwersjadzie... Na igrzyskach jednak nie uniósł presji. - Jadę do hotelu przebukować bilet - burknął tylko do dziennikarzy po dzisiejszych eliminacjach, w których spalił jedną próbę, a dwie pozostałe zupełnie mu nie wyszły. Trudno mu się dziwić. Co więcej można powiedzieć po występie, który miał być świętem, a okazał się katastrofą? Eksperci nie mają wątpliwości - odpadnięcie Fajdka to największa dotychczas sensacja na igrzyskach w Rio. Przed konkursem młociarzy zastanawiano się przecież tylko, kto zdobędzie srebro i brąz. Złoto dla Polaka wydawało się niemal pewne. O krążek z najcenniejszego kruszcu powalczy jednak inny reprezentant "Biało-czerwonych". Wojciech Nowicki rzucił dziś 77,64 m i wygrał kwalifikacje. Z numerem jeden przystąpi do piątkowego finału i ma realną szansę na złoty medal.