Być może jest coś, co połączy posłów w polskim parlamencie. To sprawa nielegalnego dopingu w sporcie. Na razie sportowi oszuści mogą wykorzystywać luki w polskim prawie. Nieuczciwi sportowcy mogą co najwyżej stracić olimpijski medal, te odbiera się czasem po upływie wielu lat. Inne przywileje, takie jak chociażby sportowa <a class="textLink" href="https://biznes.interia.pl/gospodarka/news-emerytom-grozi-kara-wystarczy-nie-zaplacic-do-25-stycznia-sk,nId,7284915" title="emerytura" target="_blank">emerytura</a> pozostają. O sprawie zaczęło być głośno po tym , jak bracia Zielińscy wpadli na zażywaniu nandrolonu. Starszy z nich, Adrian jest mistrzem olimpijskim z Londynu. Światowa agencja antydopingowa (WADA) po zakończeniu igrzysk w Rio ma podać listę sportowców, którzy "szprycowali" się w Londynie. Jeśli nawet są na niej polscy mistrzowie olimpijscy, to na razie mogą spać spokojnie. - Sprawa braci Zielińskich jest bulwersująca, bo ujawnienie dopingu na igrzyskach olimpijskich to jest coś szczególnie przykrego. Trzeba z tym skutecznie walczyć - twierdzi w rozmowie z Interią poseł PiS Jacek Sasin. - Moim zdaniem "dopingowicze" nie powinni otrzymywać emerytury olimpijskiej. Jeśli nawet cztery lata po zdobyciu medalu okazuje się, że zdobyli medal w sposób nieuczciwy, to powinien on być odebrany. Razem z nim tacy sportowcy powinni tracić też inne przywileje, które wynikają ze zdobycia medalu na igrzyskach - podkreśla Sasin.