Joanna Jóźwik dała wyraz rozczarowaniu tym, że przegrała walkę o medal igrzysk w Rio de Janeiro z zawodniczkami, które wyglądem i sylwetką bardziej przypominają mężczyzn. Część internautów okrzyknęła ją seksistką. Tak krzywdzący sąd mogą wydawać tylko ci, którzy nie rozumieją zasad, na jakich opiera się sport. Asia kapitalnie spisała się podczas igrzysk w Brazylii. W biegu na 800 metrów pobiła życiówkę i osiągnęła piąty wynik. Wszystkie lokaty na podium zajęły zawodniczki z Afryki, które z wyglądu przypominają mężczyzn. Pierwsza była Caster Semenya z RPA, druga Francine Niyonsaba z Burundi, a trzecia Kenijka Margaret Wambui. Każda z nich ma poziom testosteronu zbliżony do mężczyzn, dlatego tak wyglądają i - nie da się ukryć - osiągają takie wyniki. Sport opiera się na równych zasadach dla wszystkich, tymczasem takie dziewczyny jak Joasia Jóźwik czy Kanadyjka Melissa Bishop, która była czwarta, już na starcie stoją na gorszej pozycji. Temat podjęty przez naszą lekkoatletkę nie ma nic wspólnego z seksizmem czy rasizmem. Chodzi o zwrócenie uwagi, że startowanie zawodniczek z niejasną przynależnością płciową zabija rywalizację i przez nierówne szanse krzywdzi większą część sportsmenek. Przecież nikt nie protestował, gdy Floyd Landis został skreślony z listy zwycięzców Tour de France, bo kilka dni po jego miażdżącym triumfie na jednym z etapów, w jego krwi wykryto właśnie podwyższony poziom testosteronu. Międzynarodowy Komitet Olimpijski powinien poważnie potraktować problem, bo przecież nie chodzi o to, aby wykluczyć takie zawodniczki jak Caster Semenya ze sportowej rywalizacji. W sporcie jest miejsce dla każdego, ale w chwili gdy walka rozgrywa się według niesprawiedliwych zasad, nie mamy już do czynienia ze sportem tylko z jego karykaturą. Temat zresztą wcale nie jest nowy. Już raz afrykańskie federacje postawiły na swoim. Finałowy bieg w Rio dowodzi, że nadszedł czas na prawdziwe rozwiązania (limit testosteronu? wprowadzenie trzeciej kategorii konkurencji?). Atak na Joannę Jóźwik jest po prostu niesprawiedliwy. Przykre jest także to, że sport wykorzystany jako broń w wojnie światopoglądowej. Wciągając go do niej okradamy go z największej wartości - mocy przełamywania barier i jednoczenia w oparciu o czystą rywalizację. Doceńmy to, że Joanna Jóźwik zasłużyła na olimpijski medal. We wtorek wróciłaby z nim do Polski, gdyby przed kilkoma dniami w Rio de Janeiro na starcie każdy miał równe szanse. Właśnie dlatego, na pokładzie samolotu nagrodziliśmy ją za wspaniałą walkę medalem. Choć nad wyraz skromy i mocno improwizowany, to ucieszył naszą lekkoatletkę. Mirosław Ząbkiewicz