- Nie wiem, co my zrobiłyśmy! Warunki były straszne, mocno wiał wiatr. My jednak wiedziałyśmy, że stać nas na sukces. W nosie miałyśmy rywalki. Cała Polska na nas liczyła, a my liczyłyśmy na siebie i się nie zawiodłyśmy - mówiła wzruszona Fularczyk-Kozłowska chwilę po tym, jak wspólnie z koleżanką wywalczyła złoty medal igrzysk w Rio w wioślarskim wyścigu dwójek podwójnych. - Dużo nas kosztował ten wyścig. Taki start to obciążenie dla głowy, ale na ostatnich metrach pracowały już tylko... nogi. Wierzyłyśmy przed startem, że to złoto czeka na nas. Pozdrawiam mojego Arka, dziękujemy kibicom za wsparcie - wtórowała jej Natalia Madaj. - Trener powiedział nam przed wyścigiem, że musimy to wygrać. Zrobiłyśmy to i przeszłyśmy do historii. Nie jesteśmy może duże i silne, ale mamy coś innego. Mamy wielkie serca do walki i tworzymy zespół idealny - podkreśliła Fularczyk-Kozłowska. - Rzeczywiście, rozumiemy się bez słów. Ja nie mam wątpliwości, że Magda zawsze za mną pójdzie i mnie poprze. Razem pracowałyśmy w tym wyścigu głowami i nogami i... to wszystko zadziałało. Emocje niesamowite! Jeszcze do teraz się trzęsę - zakończyła Madaj.