W piątek zawodnicy udadzą się do Warszawy, by złożyć przysięgę olimpijską. W sobotę natomiast, tym razem w Legionowie, czeka ich drugie spotkanie z ukraińskim zespołem, po którym następnego dnia odlecą już do Rio, by w rytmach samby przystosowywać się do brazylijskiego klimatu. - Ten tydzień wcześniej w Rio powinien nam w zupełności wystarczyć na aklimatyzację, biorąc pod uwagę, że pogoda w Brazylii jest obecnie podobna do polskiej - powiedział Sławomir Szmal. - Jedynie zmiana czasu może być problematyczna, ale przypuszczam, że po dwóch dniach wszyscy będziemy już normalnie funkcjonować - dodał kapitan "Biało-czerwonych". Cel na ostatnie dwa mecze w Polsce to przede wszystkim wyeliminowanie błędów, które zespół popełnił w Katarze, gdzie dwa razy przegrał z reprezentacją tego kraju. - Przede wszystkim musimy poprawić grę w obronie, spróbować wariantu 5-1 z Mateuszem Jachlewskim i Adamem Wiśniewskim na jedynce - tłumaczył Przemysław Krajewski. - W nadchodzących dwóch meczach na pewno na zmianę wystąpią z przodu - dodał. Sam rozgrywający ma jeszcze sporo do przećwiczenia, jako że jeszcze niedawno był niemal na stałe przypisany do linii bocznych boiska, a na środku pojawił się u trenera Tałanta Dujszebajewa dopiero podczas turnieju w Gdańsku, czym - jak przyznaje - był wówczas zaskoczony. Teraz już zaskoczony nie jest, ale wciąż nie ma jeszcze takiej pewności jak zawodnicy, którzy na tej pozycji grają nieprzerwanie od kilkunastu lat. - Miejmy nadzieje, że na igrzyskach będę już w stu procentach pewny tego, co robię. Teraz odczuwam jeszcze trochę stres, ale i dużą satysfakcję. Tym bardziej, że mam wspaniałych zawodników po bokach. Gra z nimi to sama frajda - śmiał się zawodnik. Stuprocentowo zaznajomiony ze swoją pracą jest natomiast Michał Daszek, który może odczuwać miejsce w składzie na igrzyska jako spore wyróżnienie, ponieważ trener Dujszebajew nie powołał na turniej innego nominalnego prawoskrzydłowego. Zawodnik uśmiecha się, mówiąc: - Cieszę się, że zaufanie trenera jest duże. Za tym idzie oczywiście duża odpowiedzialność, ale będę musiał sobie z nią poradzić. Jestem jednak pewny, że trener będzie miał przygotowanych kilka asów w rękawie. W piątek kadrowicze udadzą się na ślubowanie olimpijskie do siedziby PKOl-u w Warszawie. Zawodnicy cieszą się na tę uroczystość, przyznając, że będzie to dla nich coś nowego. - Ciężko mi powiedzieć, jak to będzie wyglądało w piątek, ale na pewno będą emocje. Nie co roku jeździ się na olimpiadę i ślubowanie. Marzyłem o igrzyskach, więc bardzo się cieszę, że będę mógł wziąć udział także w tej ceremonii - podkreśla Krajewski. Zawodnik przyznaje, że w myślach "Biało-czerwonych" przewija się już także sama ceremonia otwarcia igrzysk w Rio. - Na pewno będę chciał iść na otwarcie, choć koledzy mówili, że jest trochę długie - śmieje się. Sławomir Szmal skomentował to natomiast z charakterystyczną dla siebie dozą powagi: - Są to olbrzymie emocje. Będąc na otwarciu igrzysk w Pekinie przeżywaliśmy to wszyscy całą drużyną i to było coś niesamowitego. Ale najważniejszy i tak będzie kolejny dzień, w którym rozegramy mecz i to na tym będziemy musieli się skupić - podsumował.