Jako gospodarze tego meczu zostali wylosowani gracze Szwecji. Niemcy jednak zaprezentowali się, jak przystało na gości, w pokojowych nastrojach. Od początku spotkania wywiązała ostra i zacięta walka. Pierwszy kwadrans upłynął pod znakiem wyrównanej gry i wyniku oscylującego w granicach remisu. W 13. minucie po raz pierwszy, jedna z drużyn uzyskała dwubramkową przewagę (7-5 dla Niemiec). Od tej chwili do końca pierwszej połowy nie dali sobie wydrzeć prowadzenia. Nasi zachodni sąsiedzi grali niezwykle szybko i bardzo skutecznie. Aż blisko 80 procent ich rzutów znajdowało drogę do bramki Jerrego Tollbringa. W 23. minucie niecodzienną interwencja popisał się bramkarz niemiecki Andreas Wolf. Najpierw obronił rzut rywali po czym potężnie cisnął piłką przez całe boisko do pustej bramki Szwedów. Skandynawowie próbowali dogonić Niemców, ale pierwszą połowę zakończyli przegrywając 15-18. Po przerwie oba zespoły wyszły na parkiet niezwykle zmotywowane. Szczególnie uważnie Szwedzi i Niemcy zagrali w obronie. Bramki przestały się sypać tak gęsto jak w pierwszej odsłonie. Za to prawie non stop szczypiorniści obu stron łapali dwuminutowe kary. Grę w osłabieniu lepiej znieśli Skandynawowie, aby wreszcie na kwadrans przed końcem wyrównać stan spotkania. Kiedy wydawało się, że Szwedzi mogą odmienić losy tego meczu, Niemcy wrzucili wyższy bieg i uciekli rywalom. Po trzech łatwych stratach i zabójczych kontrach Niemców w 55. minucie objęli prowadzenie 29-26. Do końca meczu Niemcy pozostali skoncentrowani i pomimo desperackich wysiłków Szwedów, nie utracili bezpiecznego, trzybramkowego prowadzenia. Patrząc na poziom meczu, polskich szczypiornistów czeka ciężka przeprawa z rywalami w rozgrywkach grupy B. Aby wygrać będą musieli wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. Paweł Maj