Michał Derus w swoim debiucie na igrzyskach paraolimpijskich wywalczył srebrny medal w biegu na 100 metrów w kategorii T-47, osiągając czas 10,79 sekundy. Na podium rozdzielił tym samym reprezentantów gospodarzy, Yohanssona Nascimento i Petruccia Ferreirę, który wygrał ustanawiając nowy rekord świata (10,57 sekundy). - Już po biegu eliminacyjnym wiedziałem, że Petruccio Ferreira jest w świetnej formie i by go dogonić, sam musiałbym mieć "życiówkę". Przed finałowym biegiem czułem niesamowitą presję, wiedziałem, że Brazylijczycy mają za sobą publiczność, która żywiołowo reagowała już w czasie przedstawiania zawodników - mówi Michał Derus, świeżo upieczony wicemistrz paraolimpijski z Rio de Janeiro. Jak przyznaje zawodnik, olbrzymie napięcie towarzyszyło mu aż do startu - Moment wyjścia z bloków to był niesamowity stres, po głowie krążyła mi masa myśli. Mimo to udało mi się świetnie wystartować, wyszedłem na prowadzenie, ale wtedy Ferreira włączył swój "motorek" i nie sposób już było go dogonić - dodaje Michał Derus. O tym, jaki kolor będzie miał medal Polaka, zdecydował dopiero fotofinisz. - Razem z Yohanssonem Nascimento wpadliśmy na metę jednocześnie, na szczęście udało mi się odpowiednio wychylić i okazałem się lepszy o 0,003 sekundy. Radość była niesamowita - mówi Michał Derus. Zawodnik z Tarnowa zauważa, że medal to zwieńczenie niełatwego okresu przygotowawczego. Paraolimpijczycy potrzebują wsparcia - również finansowego. - Moje treningi i przygotowania były możliwe dzięki firmie Häfele oraz architektom i meblarzom zaangażowanym w platformę "Bieg Po Moc" - podkreśla Michał Derus. - Kilometry, które przebiegali na amatorskich zawodach, były przeliczane na złotówki, których niepełnosprawnym sportowcom często brakuje. Wicemistrz olimpijski nie kryje olbrzymiej radości, a jednocześnie zdradza plany dotyczące przyszłości: - Po biegu otrzymywałem liczne gratulacje od rodziny, innych sportowców i wielu osób, które śledziły moje przygotowania, co było niezwykle miłe. Liczę, że coraz więcej fanów będzie interesowało się tym sportem - jak pokazują wyniki z igrzysk w Londynie i w Rio, poziom i atrakcyjność biegów rosną. Zwycięzca z Londynu ze swoim wynikiem w Brazylii nie znalazłby się nawet na podium. Mam nadzieję, że zdrowie pozwoli mi na dalsze treningi, kontynuację kariery i występ na kolejnych igrzyskach w 2020 roku w Tokio.