Największa impreza sportowa świata była bowiem prawdziwym rajem dla kieszonkowców. "Od ceremonii otwarcia tylko ja zarobiłem 20 tysięcy reali, czyli ponad 5 tysięcy euro. Na samej Copacabanie każdego dnia dochodzi do 100 kradzieży. Ludzie nie zwracają uwagi na portfele czy telefony, więc łatwo im je zabieramy. Czy czuję się z tym źle? Nie, w tym kraju wszyscy kradną. Burmistrz, rząd, prezydent... Ja jestem tylko jednym z wielu" - powiedział Robson, kieszonkowiec z faweli Mangueira. Zobacz materiał wideo: