Interia: Czego spodziewasz się po turnieju olimpijskim kobiet w Rio de Janeiro? Asia Tokarska: - Liczę na dobre mecze. Ta kobieca piłka, która pojawiła się na igrzyskach w 1996 roku w Atlancie to doskonały pomysł i świetna reklama. Niezwykle ważne jest to, że w odróżnieniu od mężczyzn, u pań nie ma ograniczenia wiekowego. Kto jest dla ciebie faworytem turnieju olimpijskiego kobiet w Rio de Janeiro? - Niemki. Powód jest dziwny, bo nigdy nie zdobyły złota na igrzyskach, ale do tego dochodzi klasa sportowa naszych zachodnich sąsiadek. Zdrowa, będąca w optymalnej formie Dzsenifer Marozsan. Trzeba pamiętać, że po turnieju odejdzie Silvia Neid i pewnie dziewczyny zrobią wszystko, aby ona pożegnała się z kadrą złotym medalem. Atak imponujący, ale defensywa? Po mistrzostwach świata w Kanadzie karierę zakończyła Nadine Angerer. Miejsce w bramce zajęła Almuth Schult, godna następczyni? - Najsłabszy punkt zespołu, nie mam wątpliwości. To przedziwna sytuacja, u mężczyzn Niemcy mają kilku fantastycznych fachowców, u kobiet zaś kilka na podobnym poziomie, ale nie takim jak Angerer. Schult fatalnie gra nogami. - To, co Niemki tracą w defensywie doskonale wynagradza ofensywa. Poza Marozsan dochodzą jeszcze doświadczona Anja Mittag, która zawsze strzeli kilka bramek czy Alex Popp, która jest klubową koleżanką Ewy Pajor w Wolfsburgu. Nie można lekceważyć również Melanie Leupolz, która doskonale bije stałe fragmenty gry. Kto może utrudnić Niemkom zdobycie mistrzostwa olimpijskiego? - Myślę, że Amerykanki bądź Francuzki. W drużynie Stanów Zjednoczonych problemem może być zmiana pokoleniowa, bo z 23 zawodniczek, które pojechały na mundial w Kanadzie do Rio pojedzie zaledwie 13. W USA igrzyska są niezwykle poważane, stąd te cztery złote medale. - Francuzki to takie odzwierciedlenie męskiej reprezentacji Hiszpanii do 2008 roku. Grają jak nigdy, a przegrywają jak zawsze. Dla wielu to może być ostatnia szansa na medal wielkiej imprezy. Na kogo warto zwrócić uwagę w ekipie amerykańskiej? - Trzeba pamiętać, że dla Carli Lloyd może to być ostatni wielki turniej. Ona ma już 34 lata, aczkolwiek w Stanach sprawa wygląda trochę inaczej niż w Europie. W USA nie ma takiego obciążenia ligowego, ich liga gra zdecydowanie krócej niż te europejskiej. Wiele Amerykanek ma treningi personalne. Oni kładą gigantyczny nacisk na przygotowanie fizyczne. - Amerykanki nie są mistrzyniami techniki, no może poza Tobin Heath. Bazują na przygotowaniu fizycznym. Podczas turnieju w Algarve na własne oczy widziałam, że na rozgrzewce było więcej ludzi ze sztabu niż samych zawodniczek. Niesamowite, ale szalenie efektywne. - Objawieniem turnieju olimpijskiego może być Mallory Pugh. Ona ma dopiero 18 lat, ale ma bardzo duże szanse, aby grać w pierwszym składzie. Zabraknie Abby Wambach. Prawdziwa legenda amerykańskiej piłki zakończyła karierę. Czy jest ktoś, kto może ją zastąpić? - W skali jeden do jednego na pewno nie. Wambach wyniosła pozycję "dziewiątki" na zupełnie inny poziom. Marketingowo doskonale zastępują ją Alex Morgan, ale na boisku to raczej skrzydłowa niż środkowa napastniczka. Ona ma coś do udowodnienia, bo przecież na mundialu nie zagrała na miarę oczekiwań. Być może Pugh faktycznie odpali, ale odpowiedzialność za strzelanie bramek będzie w zespole amerykańskim rozłożona na wiele zawodniczek. Moim zdaniem to bardzo dobrze. Nie można w tych rozważaniach pominąć gospodyń. Co z Brazylią? - Ja życzę Brazylii złota ze względu na Martę. To kapitalna zawodniczka, w Brazylii właściwie ikona. 97 procent Brazylijczyków wie, kto to jest Marta, co nawet w kraju tak zakochanym w futbolu jest imponujące. Zwycięstwo "Canarinhas" byłoby niespodzianką, ale kto wie. W tym przypadku wiele zależy od turniejowej drabinki i tego, jak ona się ułoży. - To zespół, w którym występują duże dysproporcje. Nie mam jednak wątpliwości, że Brazylijki stać na przykład na zwycięstwo z Amerykankami, ale pod warunkiem, że trafią z dyspozycją dnia. W kadrze Brazylii nie zabrakło 38-letniej Formigi, która pozostaje bez klubu. To powołanie za zasługi, czy ma szanse na grę w pierwszym składzie? - Myślę, że Formiga może mieć ciężko. Ona grała na każdych igrzyskach od Atlanty, to absolutna rekordzistka. Być może stąd wzięło się to powołanie, aby zasmakowała igrzysk na własnej ziemi. - Ja liczę na Andressę Alves, która podpisała kontrakt z Barceloną. Drużyna kobiet to nie jest co prawda ta półka co u mężczyzn, ale ma wielkie umiejętności i może namieszać. Z trójki Brazylia, Niemcy, USA jedynie "Canarinhas" nie mają kobiety na selekcjonerskim stanowisku. Z czego to wynika, brak zaufania to płci pięknej? - Myślę, że to może być kwestia socjologiczna czy kulturowa. "Reprezentacje południa" jak Brazylia czy Hiszpania nie stawiają chętnie na kobiety. To powoli się zmienia, bo FIFA wprowadza regulacje, na razie na poziomie młodzieżowym, aby w sztabach pracowały panie. - Nie wiadomo, jakie plany na dalsze życie ma Marta. Być może taka postać, za kilka czy kilkanaście lat może odmienić tendencję w Brazylii. Myślę, że ze swoim nazwiskiem nikt nie podważałby jej pozycji na takim stanowisku. Rozmawiał: Kamil Kania