Park Olimpijski i jego otoczenie wyglądało jak pobojowisko. Namioty powywracane, tak samo znaki przystankowe. Pod Oval Arena, gdzie rywalizują łyżwiarze szybcy w normalne dni latał kilkadziesiąt metrów nad ziemią zeppelin z kamerami, prezentujący obiekt z lotu ptaka. Dziś został spuszczony na ziemię, wypuszczono z niego powietrze, a dodatkowo dwóch pracowników ciężarem ciała przyciskało go, by i tak nie odfrunął.Biura prasowe, mieszczące się w solidnych namiotach przed każdym lodowiskiem pozamykano. Namioty, w których mieszczą się punkty kontrolne i skanery własnym ciałem kotwiczyło pięciu wolontariuszy, trzymający się jeden drugiego. Jednego porwałoby razem z namiotem.Sytuację ratowały ściągnięte naprędce wozy strażackie i policyjne. Wycie syren długo nie ustawało. Dopiero po godz. 18 (10 polskiego czasu) wolontariusze poinformowali nas, że biura prasowe znowu zaczęły działać.- To decyzja prewencyjna, wynikająca nie z jakiegoś zagrożenia, ale z troski o bezpieczeństwo - poinformowali w komunikacie organizatorzy, którzy obawiali się, że przenośne konstrukcje stalowe namiotów mogą zostać uszkodzone. Z powodu podmuchów przeniesiono na jutro, na godz. 17:15 (9:15 w Polsce) biathlonowy bieg kobiet, z udziałem czterech Polek, a slalom alpejek ma teraz nowy termin: czwartek (16 lutego), godz. 10 (2 w nocy polskiego czasu). <a href="https://ad.doubleclick.net/ddm/clk/411252406;211959028;x" target="_blank">Oglądaj igrzyska na żywo!</a> Z Gangneungu Michał Białoński