Panczeniści z Holandii znakomicie spisują się na olimpiadzie w Pjongczangu. Dotychczas wygrali wszystkie pięć konkurencji. Szansę na szósty złoty medal mają w zmaganiach na 10 000 m, z udziałem m.in. Svena Kramera i Jorrita Bergsmy. Tymczasem atmosferę w kadrze narodowej nieco popsuła afera z trenerem Anemą, obecnie pracującego z Bergsmą i jego amerykańską żoną Heather (z domu Richardson). Na igrzyskach w Soczi Anema pomagał drużynie francuskich łyżwiarzy szybkich. Według holenderskich mediów, przed ćwierćfinałową rywalizacją z Holandią skontaktował się z ekipą rodaków i poprosił, aby rywale nie zdeklasowali "Trójkolorowych", co mogłoby się wiązać z konsekwencjami finansowymi dla zawodników z Francji. - Byłem zaskoczony, że można zadać takie pytanie na olimpiadzie. Odpowiedziałem mu, że przyjechaliśmy na igrzyska, aby wygrać i startować według własnej strategii, a nie zamierzamy się dostosować do przeciwników - stwierdził Arie Koops z holenderskiej reprezentacji. Ostatecznie Holendrzy pokonali Francuzów różnicą 8,69 s, w półfinale wygrali z Polakami o 11,29, a w finale z Koreą Płd. o 3,14. Holenderski Komitet Olimpijski oficjalnie ostrzegł Anemę za jego zachowanie i próbę wpłynięcia na wyniki rywalizacji drużynowej. - To było naruszenie wartości olimpijskich, sprzeczne z kodeksem etycznym MKOl - podkreślono w komunikacie, jednocześnie wyrażając żal, że kwestia ta musiała pojawić się podczas igrzysk w Pjongczangu.