Orlen Warsaw Marathon to największa tego typu impreza w Polsce. W tym roku na starcie nie stanie najlepszy maratończyka w historii naszego kraju. Henryk Szost za cel postawił sobie start w maratonie londyńskim, który chciałby zakończyć wynikiem w okolicach 2:09. Lekkoatleta dobrze wspomina starty w Orlen Warsaw Marathonie. Przez cztery edycje, w których brał udział, osiągał bardzo dobre rezultaty w granicach 2:10, a raz nawet 2:08.55, co do teraz stanowi najlepszy wynik Polaka osiągnięty na polskiej ziemi. - Mam bardzo dobre wspomnienia z Orlen Warsaw Marathonu. Te pierwsze cztery edycje były na bardzo wysokim poziomie sportowym. Przyjeżdżali wówczas bardzo dobrzy zawodnicy, co znacznie podnosiło rangę imprezy. Do tej pory wyglądało to również bardzo dobrze na poziomie organizacyjnym. Nie startowałem w dwóch ostatnich edycjach, ale wspominam Orlen Warsaw Marathon jako ten, który był najbardziej zbliżony do imprez europejskich, a biegałem choćby w Wiedniu, czy we Frankfurcie - nie kryje Szost w rozmowie z Interią. - Ten Orlen Warsaw Marathon, który ja pamiętam, to taki, którym mogliśmy się poszczycić, że mieliśmy jedyną imprezę, która na gruncie i sportowym i organizacyjnym mogła być porównywana do tych najlepszych w Europie, może wyłączając maraton w Berlinie czy w Londynie. Jako Polak, jako zawodnik oraz rekordzista Polski, byłem dumny, że mamy w kraju taką imprezę - mówi reprezentant Polski w maratonie. Utarło się, że trasa Orlen Warsaw Marathonu należy do szybkich. Szost przyznaje jednak, że w tym okresie w stolicy lubi mocno wiać, a ten czynnik nie jest już optymistyczny dla startujących. - Trasa, ogólnie rzecz biorąc, jest płaska i da się na niej dobrze pobiec. Nie wiem, jak będzie ona wyglądać w tym roku ze względu na remonty w stolicy. Trasa maratonu jest tym lepsza, im mniej zakrętów, momentów technicznych, zmiany nawierzchni. Techniczne przeszkody powodują bowiem, że zawodnik gubi płynność biegu. To dlatego najlepsze są trasy płaskie lub z niewielkimi podbiegami i zbiegami. W praktyce trasa Orlen Warsaw Marathonu nie była taka szybka, bo odcinek od 20. do 30. kilometra przebiegał pod wiatr i edycja, w której padły takie dobre wyniki w granicach 2:06-2:08, była tą, w której akurat tak nie wiało, bo start przełożono na początek kwietnia, a to zmienia postać rzeczy. Pozostałe edycje odbywały się w drugiej połowie kwietnia i wtedy wiatr prawdziwie dawał się we znaki, co przeszkadzało w utrzymaniu dobrego tempa biegu przez te 10 kilometrów - stwierdził Szost. Moda na bieganie rośnie z roku na rok, a razem z nią rosną ambicję amatorów biorących udział w maratonach. - Tendencja amatorskiego biegania się zmieniła. To nie jest już tylko bieganie dla samej przyjemności, ale stało się to bieganiem dla wyniku. Wielu amatorów wybiera maratony, które są szybkie i mogą tam osiągnąć nowe rekordy życiowe. Biegacze zwracają uwagę na wyniki w poszczególnych latach. Jeśli wyniki będą oscylowały w granicach 2:11- 2:12, to nie będzie zachęcało do tego, aby na taki maraton przyjechać - powiedział rekordzista Polski w maratonie. Pytania rodzą się też wokół podejścia do treningu amatorskiego. Każdy zawodnik podchodzi do sprawy indywidualnie i ma swoje sprawdzone zwyczaje. - Trening do maratonu jest monotonny i męczący. To są zazwyczaj dwa treningi dziennie. Ja trenuję sześć razy w tygodniu po dwa razy dziennie. W niedzielę jest długi bieg, nawet powyżej 30 km. We wtorki i piątki biegam treningi tempowe, akcenty, a sam trening jest ciężki. Być może nie jest aż tak sprzyjający kontuzjom, jak w biegach krótkich, gdzie wykonuje się więcej akcentów szybkościowych i siłowych. Maratończycy z kolei bardzo mocno przemęczają organizm długością wysiłku i organizm jest pod koniec przygotowań do startu już bardzo mocno zmęczony - stwierdził reprezentant klubu WKS Grunwald Poznań. - Typowy cykl przygotowawczy jest zależny od zawodnika. Czasami biegacze zaczynają trenować już w tym cyklu na 16 tygodni przed startem. Ja zaczynam 12 tygodni przed maratonem. To jest okres, w którym zaczynam trenować dwa razy dziennie, wykonuję odpowiednie jednostki treningowe, czyli biegi długie, biegi tempowe, które mają mnie przygotować do biegu maratońskiego. Czas 10-12 tygodni to jest czas wytężonej pracy, zazwyczaj spędzany na obozach - dodał zawodnik. Stres przed startem na królewskim dystansie jest, jak się okazuje, wyczuwalny nie tylko w głowie. Oprócz sumiennego treningu liczy się też rozsądek, aby tuż przed najważniejszym występem nie zepsuć tego, na co biegacz pracował długie tygodnie czy nawet miesiące. - Dwa tygodnie przed startem jest czasem, kiedy mówiąc slangiem biegowym, trening jest "wypuszczany", czyli jest mniejszy kilometraż oraz obciążenia treningowe. Tydzień przed startem jest zaś poświęcany na trening kosmetyczny. Trzeba pozwolić na regenerację organizmu po wysiłku, który włożyło się w przygotowania. Ten czas jest momentem wsłuchiwania się w organizm. Często organizm broni się przed wysiłkiem. Jeśli zawodnik startował już w maratonie, podświadomie przekazuje stres do organizmu, sygnalizując, że zbliża się długi wysiłek. Pojawia się złudzenie zmęczenia, przetrenowania, coś pobolewa, ale w tym okresie trzeba nie wsłuchiwać się w to, nie analizować tego, co się zrobiło. W ostatnim tygodniu nie da się niczego nadrobić, można jedynie zepsuć niepotrzebnym treningiem. Jestem zdania, że lepiej stanąć na starcie niedotrenowanym niż przetrenowanym. To jest bardzo długi wysiłek i czasami lepiej pobiegnie się maraton mając świeże nogi, niż wtedy, gdy wykona się trening w stu procentach, od kreski do kreski i jest się zbyt przemęczonym - radził maratończyk. Podejście do maratonu na gruncie zawodowym znacząco różni się od tego w sensie amatorskim. Kiedy jest najlepszy wiek na to, aby zdecydować się na maratońskie wyzwanie? - Granica wieku została przesunięta. Pytanie czy można porównywać zawodników z Afryki do Europejczyków, bo na Czarnym Lądzie rozwój fizyczny jest szybszy, prędzej osiąga się dojrzałość. Biorąc pod uwagę Kenię, czy Etiopię, startują już zawodnicy w wieku 22 lat. Moim zdaniem najlepszym wiekiem, aby zacząć starty maratońskie to 24-26 lat, gdy organizm jest już w pełni rozwinięty, zawodnik biegał na krótszych dystansach, jest obiegany, ma przerobione bariery szybkości. Dobrze, aby zawodnik biegający wyczynowo, miał w zanadrzu dobre wyniki na 10 km, czy na dystansie półmaratonu. To jest podstawa, aby później dobrze pobiec maraton. Jeśli chodzi o biegi amatorskie, nie ma aż tak dużej zależności. Zdarza się, że osoby zaczynają bieganie od maratonu. Jest to dla nich celem samym w sobie. To bardzo płynna linia, bo przecież można wystartować w maratonie na zaliczenie, nie zwracając uwagi na dobry czas, tylko powalczyć z samym dystansem. Wtedy można go przebiec w wieku 18 lat, a nawet 60 - zakończył Henryk Szost. Pan Henryk wyjaśnił nam, dlaczego w tym roku wybrał Londyn.- Głównie chodzi o to, aby nabiegać jak najlepszy wynik. Nie ukrywam, że w Londynie z pewnością będzie lepsza grupa, która pobiegnie na taki wynik, jaki mnie interesuje, czyli w granicach 2:09. W tym roku, a zresztą nawet od dwóch lat, organizatorzy Orlen Warsaw Marathonu nie stawiają na wysoki poziom biegowy, ale na propagowanie biegania wśród amatorów. Dlatego też od pewnego czasu ta elita jest dużo słabsza, a skoro jest słabsza elita to nie da się nabiegać jakiegoś dobrego wyniku - przyznał szczerze Henryk Szost. Aleksandra Bazułka