Pierwszy mecz ma zostać rozegrany 10 listopada w Hondurasie, a pięć dni później rewanż w Sydney. Problem polega jednak na tym, że piłkarze dostali bardzo mało czasu na przeniesienie się z jednego miejsca na drugie. Biorąc pod uwagę także zmianę strefy czasowej. "By dostać się do Sydney musimy lecieć z przesiadką w Los Angeles. To znacznie przedłuża lot. FIFA tego nie wzięła pod uwagę, a ustalenie w ten sposób terminów jest nieludzkie" - powiedział Pinto. Dodał także, że Honduras jest w lepszej sytuacji niż Australia, bo ma przed sobą tylko jedną podróż. "Rywale nie tylko muszą najpierw przylecieć do nas, ale potem jeszcze wrócić do Sydney, co będzie podwójnie męczące" - ocenił. Drużyna, która okaże się w tym dwumeczu lepsza awansuje na przyszłoroczny mundial w Rosji. Reprezentacja Polski ma już zapewniony w nim udział.