Wychowankowie Unii Oświęcim, którzy w tym sezonie reprezentują barwy Naprzodu Janów byli obecni, ale w roli widzów na meczu ćwierćfinału mistrzostw Polski Aksam/Unia - GKS Tychy. Widocznie z uwagi na problemy finansowe nie zapisali się na wycieczkę do Nowego Targu. W ten sposób dwumecz Podhala z Janowem był parodią ligowego hokeja. Po raz kolejny przekonaliśmy o tym, że rozgrywki I ligi nie mają nic wspólnego z profesjonalizmem. Goście do Nowego Targu przyjechali w dziewięcioosobowym składzie. Cudem do meczów w ogóle doszło bowiem drużyna ze Śląska złożyła wniosek do PZHL-u z prośbą o zmianę terminów spotkań z powodu rzekomych chorób większej ilości zawodników. Oczywiście janowianie mieli na uwadze to, że ewentualne przełożenie meczów nie wchodziło w grę, ponieważ już w przyszły weekend rozpoczynają się rozgrywki play-off. Włodarze klubu z Nowego Targu stanowczo zaprotestowali. Przypomnijmy, że tydzień temu odwołano mecze Podhala z Gdańskiem i "Szarotki" już od dłuższego czasu nie rozegrały żadnego spotkania o punkty. Drużyna z Janowa, w obawie o ewentualną karę finansową, która jednocześnie mogłaby pozbawić ich udziału w playoffach, ostateczne stawiła się w stolicy Podhala. Podczas rozgrzewki kontuzji doznał już Prokopczik i goście mecz rozpoczynali w siedmiu. Górale egzekucję janowian rozpoczęli w 6. minucie spotkania kiedy to Łabuz, podczas gry w przewadze, ładnym strzałem spod niebieskiej po podaniu Bieli pokonał Blota. Trzy minuty było już 2-0 za sprawą Neupauera, który wykorzystał ładne podanie na środek od Kapicy. Dla Naprzodu, który stawiał przede wszystkim na grę defensywną, wypracowywanie swoich okazji stało się sprawą drugorzędną. W pierwszej odsłonie goście oddali około pięciu strzałów przy minimalnie czterokrotnie większej liczbie oddanych strzałów przez Górali. W 1. tercji gospodarzom udało się jeszcze zdobyć trzecią bramkę - ponownie spod niebieskiej podczas gry w przewadze trafił Łabuz. Pod koniec 1. tercji Kozłowski został trafiony krążkiem w twarz i Janów pozostał w sześcioosobowym składzie. Na drugą tercję wyszło już tylko dwóch zawodników Naprzodu, aby oddać całe spotkanie walkowerem, a kibice zamiast spotkania z Janowem zobaczyli sparing pomiędzy Podhalem A, a Podhalem B. Sprawą tą zajmie się teraz WGiD PZHL-u, ale najprawdopodobniej gościom uda się uniknąć kary.- Pierwszy raz spotkałem się z taką sytuacją. Ciężko o jednoznaczne wnioski. Pozostaje duży niesmak związany z zachowaniem klubu z Janowa. Trzeba też ich jednak zrozumieć. I tak nawet gdyby mecz trwał pełne 60 minut gry to zarówno ten jak i sobotni mecz zweryfikowany zostanie jako walkower. Przepisy PZHL wyraźnie mówią, że drużyna ma rozpocząć mecz z minimum 10 zawodnikami z pola. Zespół z Janowa zapewne się z tym liczył, ale dzięki temu, że w ogóle stawił się w Nowym Targu uniknął kar finansowych - wyjaśnił dla podhaleregion.pl obecny na niedzielnym spotkaniu obserwator z ramienia PZHL Jan Zajączkowski. Stało się i się nie odstanie. Teraz sezon wkracza w decydującą fazę. Już w najbliższą sobotę początek rozgrywek play-off. Górale w półfinale do dwóch zwycięstw zmierzą się z Legią Warszawa, a Polonia Bytom zagra z Naprzodem Janów. MMKS Podhale Nowy Targ - MUKS Naprzód Janów 3-0; mecz przerwany po 1. tercji 1-0 Łabuz - Biela, Zarotyński (05:35) 5 na 4 2-0 Neupauer - Kapica, Mrugała (08:01) 3-0 Łabuz - Biela, Neupauer (13:14) 5 na 4 Podhale: Rajski (Niesłuchowski) - Łabuz, Mrugała, Zarotyński, Neupauer, Biela - Adamovics, Talaga, Ćwikła, Isztocy, Wielkiewicz - Gaczoł, Landowski, Kapica D., Bomba, Ziętara - Wojdyła, Szal, Olchawski, Tomasik, Stypuła. Janów: Blot (Elżbieciak) - Kostromin, Prokipczyk, Gryc, Pohl, Bajer - Kasakowski, Kozłowski, Rasikoń.