- Oczywiście taki mecz pozostawia ślad w psychice, nie tylko tej sportowej, ale nie zamierzam spędzać kolejnej nocy na rozpamiętywaniu spotkania z Holandią, niewątpliwie najgorszego w mojej karierze. Nie zamierzam też szukać usprawiedliwień, ani wylewać łez, choć wynik 1-5 na mistrzostwach świata dotyka każdego przegranego zawodnika. Jednak daje też nową motywację do walki w kolejnych meczach - powiedział Ramos. Hiszpańskie media nie pozostawiły suchej nitki na drużynie Vicente del Bosque. "Upokorzenie przed całym światem", "Największy koszmar mistrza", "Mecz, o którym trzeba zapomnieć" - pisały tuż po porażce zwracając uwagę, że warunki klimatyczne w położonym na obrzeżach Kurytyby ośrodku klubu Atletico Paranaense, gdzie "La Roja" ma swoją bazę, są korzystniejsze dla piłkarzy niż te w upalnym Salvadorze, gdzie odbył się mecz. - Warunki, jakie mamy w Kurytybie są bardzo dobre, a różnice temperatur nie mają znaczenia. Wiedzieliśmy, czego możemy spodziewać się w Brazylii. Gdybyśmy wygrali, nikt nie poruszałby tego tematu - dodał Ramos, podkreślając, że liczy na wsparcie fanów w kolejnych spotkaniach. Pięciu goli Hiszpania nie straciła od 1963 roku, kiedy uległa Szkocji 2-6. W mistrzostwach świata podobna katastrofa przydarzyła się jej tylko raz - w 1950 roku, gdy - również w Brazylii - uległa gospodarzom 1-6. Holendrzy zrewanżowali się piłkarzom z Półwyspu Iberyjskiego za porażkę w finale mundialu w RPA cztery lata temu (0-1 po dogrywce). W środę Hiszpanie zmierzą się na słynnej Maracanie w Rio De Janeiro z Chile, a 23 czerwca w Cuiabie spotkają się z Australią.