Pomocnik reprezentacji Polski w meczu ze Szwedami nie zaliczył najlepszego występu. Jak sam przyznał, miał w nim trochę inne zadania niż w ostatnim, grupowym spotkaniu. - Byłem bardziej defensywnie ustawiony. Musieliśmy to podzielić - Karol (Linetty - przyp. red.) był bardziej od rozgrywania, bo Szwedzi grali na dwóch napastników. Ciężko siebie oceniać, ale myślę, że tragedii nie by - mówił Dawidowicz. Po przegranej ze Słowakami, na kadrę Marcina Dorny spadła duża fala krytyki. Dawidowicz przyznał, że trudno się było od tego odciąć. - Po ostanim meczu, media siadły na nas. Nie ma co tu ukrywać. Motywację dają pozytywne komentarze. Kibice, to było coś, co nas podniosło. Różnie ludzie piszą, my się od tego odcinamy, ale w jakiś sposób to nas jednak dotyka. Na przykład rodzina coś powie, wspomni. Daliśmy jednak radę i wzięliśmy to na barki. Pokazaliśmy, że teraz naprawdę jesteśmy zespołem - mówił Dawidowicz. Piłkarz odniósł się także do słów Krystiana Bielika, który po ostatnim starciu mocno krytykował trenera i drużynę. - Sami w drużynie porozmawialiśmy poważnie. Wiadomo, trener też nam dużo pomógł. Odwaliliśmy kawał dobrej roboty mentalnie, jako drużyna - przyznał pomocnik. W ostatnim meczu w grupie Polacy zmierzą się z Anglią i muszą wygrać, jeśli chcą jeszcze myśleć o grze w półfinale. Z Lublina, Adrianna Kmak