Dwanaście drużyn, sześć miast, początek w Kielcach i Lublinie, finał 30 czerwca w Krakowie - tak będą wyglądały młodzieżowe mistrzostwa w Polsce. Biało-czerwoni jako gospodarze nie musieli grać w eliminacjach. - Przestrzegam przed nadmuchiwaniem balonu. To turniej z udziałem silnych drużyn, które przeszły przez gęste sito eliminacji. My nie musieliśmy w nich grać, a w przeszłości mieliśmy ogromne problemy z awansem. Teraz do półfinałów dostaną się tylko zwycięzcy grup i jedna z drugiego miejsca. Mamy najmniejsze rozeznanie ze wszystkich zespołów, jeśli chodzi o naszą siłę. Nie graliśmy ostatnio o punkty. Nie podniecajmy się za bardzo ubiegłorocznym zwycięstwem nad Niemcami 1-0, to było towarzyskie spotkanie. A oba tegoroczne przegraliśmy (po 1-2 z Włochami i Czechami - PAP) - przypomniał trener Zamilski, który w 1993 roku zdobył z reprezentacją Polski do lat 16 mistrzostwo Europy, a z drużyną U-17 zajął czwarte miejsce mistrzostw świata. Podczas MME Polacy zmierzą się w grupie A ze Słowacją (16 czerwca w Lublinie), Szwecją (19 czerwca w Lublinie) i Anglią (22 czerwca w Kielcach). Oprócz dwóch wymienionych miast turniej zorganizują również Gdynia, Bydgoszcz, Tychy i Kraków. W ostatnim z nich odbędzie się finał - na stadionie Cracovii. Pierwszy rywal Polaków to drużyna dość dobrze znana. W kadrze Słowacji jest trzech piłkarzy, którzy w minionym sezonie grali w polskiej ekstraklasie - Lukasz Haraslin z Lechii Gdańsk oraz Jaroslav Mihalik i Tomasz Vestenicky z Cracovii. 0 Dobrze, że zaczynamy ze Słowacją. Wiemy, na co stać tego rywala. Mamy większą liczbę zawodników z markowych klubów niż oni. Można spodziewać się pozytywnego startu naszej reprezentacji. A to bardzo ważne w perspektywie kolejnych spotkań. Szanujmy Słowaków, ale nie obawiajmy się ich, zwłaszcza jeśli mamy ambitne cele w turnieju. Brak Dawida Kownackiego (pauzuje za kartki z czasów kadry U-19 - PAP)? Cóż, dobrze się stało, że ta absencja wypadnie właśnie w meczu ze Słowakami - przyznał doświadczony szkoleniowiec. Na co, jego zdaniem, stać drużynę Marcina Dorny w czerwcowej imprezie? - Powiem tak - wypadnijmy lepiej niż podczas dorosłych mistrzostw Europy 2012, gdy też graliśmy u siebie. Jeśli tym razem wyjdziemy z grupy, będzie to sukces dla organizatorów i kibiców - stwierdził Zamilski. W kadrze Dorny nie ma dwóch piłkarzy Napoli - Arkadiusza Milika i Piotra Zielińskiego. Włoski klub oficjalnie poinformował, że nie zgadza się na ich udział w mistrzostwach. Napoli argumentowało, że MME nie znajdują się w oficjalnym kalendarzu FIFA. - Jest mi przykro, że nie będziemy grać w optymalnym składzie. To trochę nie fair. Jesteśmy gospodarzami, po raz pierwszy organizujemy taki turniej, a kibice nie będą mogli zobaczyć wszystkich najlepszych polskich piłkarzy z tej kategorii wiekowej. Nie wiem, czyja to wina, nie byłem w środku tej sprawy. Trzeba byłoby zapytać samych zawodników. Należy żałować, że nie dostali zgody z Napoli. Nie wiem, jak to było ustalane - przyznał szkoleniowiec. Jak jednak dodał, ich miejsce zajmą inni utalentowani piłkarze, których też stać na pokazanie się z dobrej strony. - Czasami powtarzam, korzystając z pewnego aforyzmu, że niezastąpieni to leżą na cmentarzach. W futbolu nieobecność jednego piłkarza jest szansą dla innego. Tych, na których nie możemy liczyć, zastąpią inni i mam nadzieję, że dadzą radę. Jak wspomniałem, dobrze, że gramy na początek ze Słowacją. Jesteśmy gospodarzami i myślę, że nie godzi się stracić punkty w piątkowym meczu - zakończył trener Zamilski. Rozmawiał Maciej Białek