<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/12-finalu-euro-portugalia-walia,4487" target="_blank">Kliknij, aby dołączyć do relacji NA ŻYWO z meczu Portugalia - Walia</a> <a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/1-2-finalu-euro-portugalia-walia,id,4487" target="_blank">Tutaj znajdziesz relację LIVE w wersji mobilnej</a> Transmisje telewizyjne w stacjach: TVP1, Polsat, Polsat Sport, Polsat Sport 2. Polacy czuli się podobnie, ale nasza rozpacz za wielkimi turniejami trwała 16 lat. Ten czas ciągnął się jednak nieubłaganie - między mistrzostwami świata w 1986 a awansem na mundial w 2002 r. - tysiące kibiców mogło zwątpić, że Polacy potrafią jeszcze kopać piłkę. Co zatem musieli myśleć Walijczycy, którzy po mistrzostwach świata w 1958 r., na kolejny wielki turniej awansowali dopiero teraz?! I jakby we Francji Walijczycy chcieli wynagrodzić kibicom lata posuchy. Na Euro idą jak burza, choć przed turniejem typowanie ich wśród kandydatów do tytułu byłoby oznaką niepoprawnego optymizmu, ocierającego się o szaleństwo. Tymczasem Walijczycy wygrali grupę przed Anglią, Słowacją i Rosją, w 1/8 finału pokonali Irlandię Północną, a w ćwierćfinale odprawili Belgię. To już nie jest niespodzianka, to sensacja. Niecodzienne propozycje U podstaw odrodzenia walijskiej piłki leży jednak tragedia. 19 stycznia 2012 roku samobójstwo popełnił Gary Speed, selekcjoner walijskiej kadry. Wówczas zastąpił go obecny trener Chris Coleman, ale na początku nic nie wskazywało, że dotrwa na posadzie aż do 2016 r. W eliminacjach do mundialu w 2014 r. Walia Colemana zajęła dopiero piąte miejsce, ale mimo to szkoleniowiec dostał kredyt zaufania. I nie zawiódł. Dziś 46-letni Coleman czuje się coraz pewniejszy siebie. - Do Francji nie przyjechaliśmy na wakacje - podkreślał na konferencji przed dzisiejszym meczem z Portugalią. Szkoleniowiec ma coraz mocniejszą markę nie tylko w Walii, ale w całej Europie. Jest już na tyle ceniony, że przed półfinałem jeden z belgijskich dziennikarzy zapytał go wprost, czy jest szansa, by po turnieju objął ich kadrę narodową. - Byliśmy pod wrażeniem ustawienia, jakim zaszachował pan naszą reprezentację. Tymczasem my teraz szukamy nowego selekcjonera i czy jest szansa, by po zakończeniu Euro objął pan nasz zespół? - zagadnął dziennikarz. Coleman o mało nie zadławił się kawą, zaśmiał się, a następnie odpowiedział, że już teraz jest szczęściarzem, bo pracuje ze świetnymi graczami. Spłycanie kadry Coleman ma jednak zespół, który niesprawiedliwie stawiany był w jednym rzędzie z Irlandią Północną czy Albanią. Podobnie jak niesprawiedliwe było spłycanie całej siły ofensywnej tylko i wyłącznie do Garetha Bale’a. Co prawda zawodnik Realu Madryt napędza Walijczyków na Euro (zdobył już trzy bramki, jedną mniej od lidera klasyfikacji strzelców Antoine’a Grizmanna), ale Walia to także kilku innych ciekawych zawodników. Coleman ma szczęście, bo co tydzień może śledzić mecze wszystkich swoich graczy jeżdżąc tylko po Anglii oraz oglądając mecze Realu. Trzynastu jego piłkarzy występuje w Premier League, siedmiu na jej zapleczu, jeden na trzecim szczeblu angielskich rozgrywek, a Hal Robson-Kanu obecnie jest bez klubu. Trener rzuca czar Kapitanem Walii jest Ashley Williams, bohater ćwierćfinału z Belgią. Klubowy kolega Łukasza Fabiańskiego ze Swansea świetnie spisał się w defensywie, a do tego dorzucił bramkę. Środek pola to głównie Joe Allen z Liverpoolu i Aaron Ramsey. Tyle, że zawodnik Arsenalu przeciwko Portugalii nie będzie mógł zagrać z powodu żółtych kartek. Tak samo Ben Davies, podstawowy obrońca, który na co dzień występuje w Tottenhamie. Coleman ma jednak na ławce zmienników, na których może liczyć. - W meczu ze Słowacją trener wpuścił Robsona-Kanu oraz Joe Ledley’a i tym samym jakby rzucił czar na drużynę. Coleman ma charyzmę - chwalił selekcjonera Walii Alan Shearer, były napastnik reprezentacji Anglii. Walijczycy próbują grać dwoma napastnikami, więc koło Bale’a zawsze jest wolne miejsce. Zajmuje je Sam Vokes z FC Burnley lub Robson-Kanu. - Gareth to jeden z najlepszych zawodników na świecie, ale to nie nasza jedyna broń. Naszą siłą jest zespół. Do Portugalii podchodzimy z szacunkiem, ale bez strachu - podkreśla kapitan Ashley Williams. Portugalia faworytem Bukmacherzy raczej nie mają wątpliwości - jeśli do finału awansuje Walia, będzie to wielka niespodzianka. Za jej wygraną można dostać od 3 do 4 zł, a za zwycięstwo Portugalczyków około 2 zł. Rzeczywistość próbuje jednak czarować Fernando Santos, trener Portugalii: - Nie jesteśmy faworytem, ale zrobimy wszystko, by wystąpić w finale - podkreśla szkoleniowiec. Mecz Portugalia - Walia w środę o godz. 21. Dobę później Francuzi zmierzą się z Niemcami w Marsylii. Relacje w Interii. Z Lyonu Piotr Jawor