Interia: Euro 2016 przejdzie do historii islandzkiej piłki. - To był wspaniały turniej, ale ostatnim spotkaniem z Francją jesteśmy rozczarowani. Nigdy nie jest miło, gdy przegrywasz spotkanie... Za jakiś czas na pewno jednak zdamy sobie sprawę, jak wiele osiągnęliśmy. Zapomnimy też o tym słabym spotkaniu w ćwierćfinale. Ten turniej był dla was pewnie jak sen. - O ćwierćfinale Euro 2016 mogłem tylko marzyć, ale wcześniej nie nabierało to zbyt realistycznych kształtów. Przez ostatnie lata wykonaliśmy jednak wielką pracę i poczuliśmy się mocni. To przyniosło efekt. Z jednej strony bardzo dobrze zaprezentowała się wasza kadra, ale z drugiej dorównali wam islandzcy kibice. - Byli najlepsi na tym turnieju. Im dalej zachodziliśmy, tym wspanialej nas dopingowali. Jakieś 10 czy 15 proc. populacji naszego kraju jest teraz we Francji. To coś niebywałego. Niemal w głowie się nie mieści! Spodziewa się pan jakieś imprezy po powrocie? - Sądzę, że coś będzie na nas czekało. Mamy wielu fanów, którzy już nie mogą się doczekać, kiedy pojawimy się w kraju. Myśli pan, że była jakakolwiek szansa na pokonanie Francji? - Dziś byli dla nas za mocni. Grali najlepszy mecz na tym Euro. A my? Niewykluczone, że to było nasze najgorsze spotkanie. Na szczęście obudziliśmy się w drugiej części i poprawiliśmy sobie trochę humory. Możemy być z siebie dumni i do domu wracamy z głowami podniesionymi wysoko do góry. Rozmawiał w Paryżu Piotr Jawor