W 2008 roku, Turcja przyjechała na mistrzostwa Europy po ośmioletniej przerwie. W barażach do poprzedniego czempionatu w Portugalii poległa w dwumeczu z Łotwą. Drużyna znad Bosforu nie prezentowała się jednak imponująco w pierwszych spotkaniach i wydawało się, że po fazie grupowej wróci do domu. Piłkarze Fatiha Terima trafili do grupy z Portugalią, Szwajcarią oraz Czechami i po dwóch meczach mieli na koncie trzy punkty, o trzy mniej niż Portugalczycy i tyle samo co Czesi. W ostatnim meczu, obie drużyny miały zmierzyć się ze sobą w bezpośrednim pojedynku o awans do najlepszej ósemki turnieju. Co ciekawe, zgodnie z nowym regulaminem, w przypadku remisu, o awansie mogły zadecydować rzuty karne. Trenerzy obu ekip zgodnie podkreślali jednak przed spotkaniem, że to rozwiązanie ich nie interesuje. Od początku meczu swoją grę narzucili Czesi. Podopiecznym Karela Bruecknera nie udało się jednak zaskoczyć Volkana Demirela żadnym z kilku uderzeń z dystansu. W 34. minucie, przeprowadzili akcję, po której wprost na głowę Jana Kollera dośrodkował Zdenek Grygera. Rosły napastnik nie miał natomiast najmniejszych problemów z celnym strzałem i wpisał się na listę strzelców, pomimo rozpaczliwej próby interwencji tureckiego bramkarza. Z 0-2 na 3-2 w 15 minut Po przerwie, nasi południowi sąsiedzi dołożyli drugie trafienie. Kolejną centrę z prawej strony boiska, strzałem na wślizgu, zamknął Jaroslav Plasil, który również nie dał szans Volkanowi Demirelowi. Kwadrans przed końcem meczu nic nie wskazywało na to, że Czechów może zabraknąć w ćwierćfinale Euro 2008. Wtedy sygnał do ataku dał 21-letni wówczas Arda Turan. Skrzydłowy zakończył celnym strzałem akcję Hamita Altintopa i pokonał Petra Czecha. Zdobyta bramka tchnęła nowe nadzieje w zespół turecki. W 87. minucie, po dośrodkowaniu Altintopa, z piłką w powietrzu minął się Czech, a do bramki wpakował ją Nihat Kahveci. To co, kilkanaście minut temu wydawało się nierealne, stało się faktem. Turcy ani myśleli jednak czekać na rzuty karne, dwie minuty później Nihat trafił po raz drugi, po kolejnym podaniu od Hamita Altintopa. Czerwona kartka i... napastnik w bramce Arbiter Peter Froejdfeldt ze Szwecji przedłużył mecz o cztery minuty, w których Czesi nie schodzili z tureckiej połowy boiska. W drugiej z nich, Volkan storpedował, interweniując w powietrzu, Stanislava Vlczeka i szwedzki sędzia pokazał mu czerwoną kartkę. Trener Fatih Terim nie miał już możliwości przeprowadzenia zmiany i w bramce stanął napastnik Tuncay Sanli. Piłkarz Middlesbrough nie wpuścił jednak żadnego gola i to drużyna znad Bosforu mogła świętować awans do ćwierćfinału mistrzostw Europy. Turcy nie spoczęli na laurach i zyskali przydomek zespołu grającego do końca. Potwierdzili to również w ćwierćfinale, gdzie w równie dramatycznych okolicznościach pokonali Chorwatów. Odpadli w półfinale z Niemcami, ale dojście do strefy medalowej zostało uznane za ogromny sukces. Autor: Kamil Kania