Asy Sebastian Mila (Śląsk)Jeden z głównych architektów mistrzowskiego tytułu dla Śląska. Prezentuje znane od lat walory i wady. Najlepszy asystent w Ekstraklasie - aż 13 otwierających drogę do bramki podań. Cztery ostatnie gole Śląska w tym sezonie padły po jego podaniach. Arkadiusz Piech (Ruch)Nie jest już młody - 27 lat. Za sobą trudną przeszłość, łącznie z pobytem w więzieniu. Zaliczył jednak życiowy sezon. Zdobył 12 bramek, dociągnął Ruch do największego sukcesu od 1989 roku. Artjom Rudniew (Lech)Król strzelców Ekstraklasy z dorobkiem 22 bramek. To wystarczy, aby nominować do grona Asów. Z drugiej jednak strony reprezentant Łotwy, podobnie jaki cały Lech, może odczuwać pewien niedosyt. Po znakomitym początku, potem na długo się zaciął i nie strzelał bramek. Kilka trafień zaliczono mu, choć był na spalonym. Mimo tych zastrzeżeń najlepszy napastnik naszej ligi. Marian Kelemen (Śląsk)Kolejny, obok Mili, filar mistrzów Polski. Najlepszy bramkarz Ekstraklasy w tym sezonie. Wiele wspaniałych interwencji, kilka wygranych meczów Śląsk zawdzięcza Słowakowi. Duszan Kuciak (Legia)Kolejny słowacki bramkarz, który podbił naszą Ekstraklasę. Dzięki niemu Legia straciła najmniej goli w Ekstraklasie (17). Paradoksalnie zawalił bramkę, która mogła przesądzić o stracie tytułu - z Lechią w Gdańsku. Tomasz Frankowski (Jagiellonia)Choć zakończył sezon niezbyt chlubnie - dostał pierwszą w Ekstraklasie czerwoną kartkę, to jednak wciąż był wielką osobowością. Mimo 37 lat został najskuteczniejszym polskim napastnikiem - 15 goli. Awansował na czwarte miejsce w klasyfikacji wszech czasów naszej ligi. Instynktu strzeleckiego wciąż może mu pozazdrościć każdy z młodszych kolegów. Marek Zieńczuk (Ruch)Kolejny weteran, który pod koniec kariery przeżywa renesans formy. Pięć asyst, sześć goli, kluczowy zawodnik w talii Waldemara Fornalika. Danijel Ljuboja (Legia)Na jego temat można usłyszeć skrajne opinie. Że za dużo macha rękami, że gra tylko pod siebie, że biega tam gdzie chce, a rygory taktyczne ma za nic. Z drugiej strony, to jedna z największych gwiazd Ekstraklasy rozpoznawalna niemal na całym kontynencie. Zwłaszcza jesienią dawał próbki gry na wysokim poziomie. Prejuce Nakoulma (Górnik)Wniósł wiele ożywienia i humoru do naszej Ekstraklasy. Gdy był w odpowiedniej formie fizycznej, potrafił w pojedynkę wygrywać mecze dla Górnika. Silny, szybki, trudny do upilnowania. No i strzelał efektowne gole, jak na przykład w meczu z Legią. Sylwester Patejuk (Podbeskidzie)Jedno z odkryć tego sezonu. Okazuje się, że nawet w wieku 30 lat można błysnąć w naszej Ekstraklasie. Silny, przebojowy, z niezłym strzałem. W dużej mierze dzięki niemu beniaminek spokojnie utrzymał się w lidze. Pavol Stano (Korona)Cała Korona zasłużyła w tym sezonie na słowa pochwały. Wyróżniamy jednak Pavola Stano, który - choć jest środkowym obrońcą - został najskuteczniejszym strzelcem zespołu. Co prawda ze skromnym dorobkiem (4 gole), ale oprócz tego bardzo dobrze wywiązywał się ze swoich obowiązków w defensywie. Szymon Pawłowski (Zagłębie)Miał opinię utalentowanego zawodnika, ale w tym sezonie dojrzał i stał się prawdziwym liderem Zagłębia, które w rundzie wiosennej zdobyło najwięcej punktów! Zdobył osiem bramek, miał cztery asysty. Mariusz Magiera (Górnik)Jego obecność w tym gronie może nieco dziwić. Z drugiej jednak strony, podobnie jak Mila, był mistrzem stałych fragmentów gry. W naszej Ekstraklasie, w której nikt nie potrafi rozgrywać ataku pozycyjnego, to najważniejszy sposób na zdobywanie bramek. Piłkarz, który potrafi precyzyjnie dośrodkować w rzutu wolnego czy rożnego, to prawdziwy skarb. Cieniasy Daniel Sikorski (Polonia)Józef Wojciechowski napalił się na tego piłkarza po niezłym sezonie, jaki wychowanek Bayernu Monachium zaliczył w Górniku. Wyłożył za niego, do spółki z Robertem Jeżem, cztery miliony złotych. I szybko pożałował. O ile Jeż miewał momenty, to Sikorski cały czas grał beznadziejnie. Miarka przebrała się po spotkaniu z Bełchatowem, gdy Sikorski nie trafił do z bliska do pustej bramki. Od tego spotkania został odsunięty do zespołu. Arkadiusz Radomski (Cracovia)Kapitan "Pasów" pewnie nie był najgorszym zawodnikiem zespołu, ale jego postawa w tym sezonie była najlepszą ilustracją gry Cracovii, która doprowadziła ten zespół do ostatniego miejsca w tabeli. Radomski, jako kapitan, nie był liderem zespołu. Popełniał błędy, nie wnosił nic pozytywnego do gry. A miał być liderem zespołu. Był, ale na miarę spadku z Ekstraklasy. Kew Jaliens (Wisła)Piłkarz ze świetną przeszłością. Miał być jedną z gwiazd naszej Ekstraklasy. Tymczasem okazało się, że przyjechał tutaj tylko po to, aby sprawdzać stan konta. W Polsce obrońca musi grać twardo, agresywnie, blisko rywala, a Jaliens był zazwyczaj spóźniony. Poza tym wybierał sobie mecze, w których warto się starać. Po spotkaniu w Zabrzu, w którym miał muchy w nosie, został odsunięty od pierwszego zespołu. Jest jedną z największych wpadek transferowych Wisły. Bruno (Polonia)Kolejny gwiazdor z muchami w nosie. Już jesienią zaczął kopać dołki pod trenerem Jackiem Zielińskim. Do rywali z boiska miał w zwyczaju zwracać się z pytaniem - ile ty zarabiasz? W spotkaniu z Zagłębiem Lubin robił wszystko, aby złapać żółtą kartkę, która zwolniłaby go z wyjazdu na kolejny mecz do Bielska-Białej. Jeden z symboli fatalnej polityki kadrowej Józefa Wojciechowskiego. Luka Gusić (Jagiellonia)Pierwszą trenerską pracę Tomasza Hajty należy ocenić pozytywnie, jednak ściągnięcie tego piłkarza, to ewidentna pomyłka szkoleniowca Jagiellonii. Już po pierwszym występie było widać, że Gusić niewiele potrafi. Przed napływem tak słabych obcokrajowców powinno się postawić jakąś tamę. Koen van der Biezen (Cracovia)Ten sezon chyba ostatecznie wyleczył menedżerów naszych klubów z pozyskiwania piłkarzy z Holandii. Z tego kraju trafia do nas po prostu drugi sort, którego van der Biezen był dobitnym przykładem. Zdobył wprawdzie cztery gole, ale generalnie irytował kibiców "Pasów" statyczną, pozbawioną finezji grą. Ot, taki typowy boiskowy kołek. Ivans Lukjanovs (Lechia)Napastnik, który w trakcie trzech sezonów rozegrał w Lechii 77 spotkań i zdobył... pięć bramek. W tym sezonie do siatki trafił tylko raz. Trener Paweł Janas przestał w końcu się łudzić i odstawił Łotysza od składu. Łukasz Garguła (Wisła)Typowy boiskowy zamulacz. Niby jest ofensywnym pomocnikiem, ale nie potrafi dobrze podać, ani strzelić, ani powalczyć. Ile można się tłumaczyć przebytą kontuzją. Mentalnie i fizycznie piłkarski oldboy. Darvydas Szernas (Zagłębie)Już wiosną ubiegłego roku grał słabo, ale działacze Zagłębia chyba zbyt intensywnie oglądali filmik z bramką strzeloną przez Litwina Ikerowi Casillasowi. W 29 meczach strzelił wprawdzie pięć bramek, ale z czego dwie z karnych. Irytował egoistycznym zachowaniem. Jak miał piłkę w okolicach pola karnego, to strzelał. Najczęściej Panu Bogu w okno. Pavle Velimirović (ŁKS)Najsłabszy chyba bramkarz Ekstraklasy. Popełniał koszmarne błędy, widać że jest kiepsko wyszkolony, brakuje mu doświadczenia. Tuż przed rozpoczęciem rundy wiosennej do ŁKS-u trafiło wielu piłkarzy o głośnych nazwiskach. Zapomniano jednak pozyskać bramkarza. Ani Bogusław Wyparło, ani Velimirović nie gwarantowali odpowiedniego poziomu. Kto wie, czy z lepszym bramkarzem łodzianie nie wywalczyliby kilku punktów więcej i się utrzymali? Ivica Vrdoljak (Legia)Kapitan Legii, ściągnięty za milion euro, zaliczył bardzo kiepski sezon. Kolejna przepłacona zagraniczna gwiazda naszej Ekstraklasy. Manuel Arboleda (Lech)Półtora roku temu podpisał lukratywny kontrakt i od tego czasu nastąpił sportowy zjazd Kolumbijczyka. W Lechu nie mieli z niego większego pożytku i chętnie by się go pozbyli. A jeszcze niedawno był jednym z najlepszych obrońców naszej Ekstraklasy. Na usprawiedliwienie Arboledy należy dodać, że zmagał się z kontuzjami. Grzegorz Wojtowicz