Asy: Urosz Korun (Piast Gliwice) - obrońca gliwiczan włączył się do akcji ofensywnej, dość przypadkowo dostał piłkę w polu karnym, ale zachował się przytomnie i strzelił zwycięskiego gola! Patrik Mraz (Piast Gliwice) - Słowak zaliczył kolejny udany występ! Przy obu golach dla Piasta zaliczył asysty. Piłkarze Radoslava Latala wygrali 2-1 ze Śląskiem i umocnili się na pozycji lidera Ekstraklasy. Robert Podoliński (trener Podbeskidzia Bielsko-Biała) - po jego niespełna tygodniowej pracy w zespole "Górali", widać metamorfozę. W Łęcznej, Podbeskidzie wygrało. Mimo, iż jako pierwsze straciło bramkę, piłkarze nie podłamali się jak w meczu z Wisłą, a stawili czoła rywalowi. Nowy szkoleniowiec był bardzo aktywny przy linii bocznej. Żył wydarzeniami boiskowymi, wspierając swoich podopiecznych. Co ważne, nie upierał się, jak miało to miejsce w Cracovii, przy taktyce z trójką obrońców. Postawił na klasyczne 4-4-2 i w debiucie zanotował trzy punkty. Mateusz Szczepaniak (Podbeskidzie Bielsko-Biała) - jedyny zawodnik "Górali", który zbierał pozytywne recenzje za poprzednie mecze Podbeskidzia. W Łęcznej potwierdził formę, strzelając zwycięską bramkę dla bielszczan. Zbigniew Małkowski (Korona Kielce) - bramkarz musi mieć zarówno umiejętności, jak i szczęście. W piątkowym meczu Wisły z Koroną w Krakowie, Małkowski miał i jedno i drugie. Bronił w trudnych sytuacjach, a w tych ekstremalnie trudnych ratowało go szczęście. Deniss Rakels (Cracovia) - po kilku słabszych meczach, znowu można byłoby wyróżnić więcej niż jednego zawodnika Cracovii. My stawiamy jednak na Łotysza, który po jednym meczu w rezerwach, wrócił do składu i dwukrotnie pokonał Matusza Putnocky'ego. Matusz Putnocky (Ruch Chorzów) - Ruch zagrał w Krakowie fatalnie, ale bramkarz "Niebieskich" ma prawo do umiarkowanej satysfakcji. Jego występ mógł się podobać, zaliczył kilka efektywnych, a przy tym efektownych interwencji. Gdyby nie Słowak, "Pasy" mogłyby w sobotę nastrzelać Ruchowi tyle goli, co Wisła Podbeskidziu przed tygodniem. Robert Jeż (Górnik Zabrze) - w Poznaniu pojawił się na boisku w 73. minucie. Rozruszał drużynę z Zabrza, która zremisowała, ale za sprawą dobrej końcówki mogła nawet wygrać. To on zapoczątkował akcję, w której sędzia Paweł Raczkowski podyktował rzut karny dla drużyny Leszka Ojrzyńskiego. Grzegorz Kuświk (Lechia Gdańsk) - w Ruchu i Bełchatowie strzelał regularnie. W Lechii rozpoczął od przeciętnych występów. W niedzielę trafił dwukrotnie i miał ogromny udział przy pierwszym zwycięstwie ligowym Lechii od 21 sierpnia. Termalica Bruk-Bet Nieciecza - niecieczanie nie wygrali, ale ich postawę trzeba docenić. Beniaminek zaprezentował się w Warszawie równie dobrze, co w poprzednich meczach. "Słoniki" wywiozły punkty ze stadionu wicemistrza Polski, którego ambicje sięgają do Ligi Mistrzów. Piłkarze Piotra Mandrysza z taką grą spokojnie mogą myśleć o grupie mistrzowskiej w rundzie play-off. Rafał Murawski (Pogoń Szczecin) - kapitan "Portowców" rządził i dzielił na boisku w Szczecinie. Doskonale rozprowadzał grą, wykonywał rzuty wolne, a po jednym z nich padła bramka. Często też angażował się w defensywę. Rzadko zapędza się w pole karne, ale gdy już to zrobi, to zespół korzysta. W spotkaniu z Jagiellonią był faulowany i sędzia podyktowałby rzut karny, gdyby akcji nie kontynuował Akahoshi. Murawski był najlepszym graczem Pogoni w tym meczu. Cieniasy: Górnik Łęczna - postawa zawodników Jurija Szatałowa w drugiej połowie sobotniego meczu z Podbeskidziem, wołała o pomstę do nieba. Dość powiedzieć, że Górnicy kończyli mecz w dziewięciu, bo Bartosz Śpiączka i Łukasz Tymiński zanotowali po dwie żółte kartki na swoich kontach. Przy akcji bramkowej "Górali" defensywa łęcznian na czele z Maciejem Szmatiukiem zachowywała się bardzo biernie, jakby sama chciała stracić gola. Paulus Arajuuri (Lech Poznań) - bez względu na to, jak interpretowalibyśmy sytuację z rzutem karnym dla Górnika, Fin mógł zachować się lepiej. Arajuuri nie powinien we własnej szesnastce dawać nawet najmniejszego pretekstu do podyktowania jedenastki. Zdaniem eksperta Ligi+ Extra - Sławomira Stempniewskiego, fiński obrońca faktycznie zatrzymał piłkę ręką i decyzja sędziego o podyktowaniu jedenastki była słuszna. Piotr Stokowiec (trener Zagłębia Lubin) - w niedzielnym meczu z Lechią, piłkarze "Miedziowych" nie mieli wsparcia z ławki rezerwowych. Zmiany szkoleniowca Zagłębia bardziej przeszkadzały, niż pomagały lubinianom. Stokowiec był chyba jedyną osobą na PGE Arenie, która rozumiała roszady w drużynie "Miedziowych". Duszan Kuciak (Legia Warszawa) - oglądając niedzielne spotkanie Legii z Termalicą, trudno nie było odnieść wrażenia, że "Wojskowi" zlekceważyli rywala. To jednak bramkarz wicemistrzów Polski popełnił niewybaczalny błąd i wpuścił do swojej bramki piłkę, którą powinien zatrzymać. Krzysztof Danielewicz (Śląsk Wrocław) - Kolejny bardzo przeciętny mecz środkowego pomocnika Śląska. Drugą kolejkę z rzędu zmieniony jako pierwszy. Nic nie wnosi do gry wrocławian. Marek Szyndrowski (Ruch Chorzów) - Zagubiony w defensywie, mało efektywny w ataku. Gdy Rakels strzelał pierwszego gola stał i się przyglądał. Przy drugim golu w ogóle zabrakło go w liniach obronnych.Rafał Grzyb (Jagiellonia Białystok) - kapitan "Jagi" miał imponować spokojem i rządzić w środku pola. Nie mógł jednak zapanować nad nerwami. Najpierw bezsensownie złapał żółtą kartkę, a w doliczonym czasie gry zapracował na drugą, dzięki czemu osłabił zespół w ważnym momencie.Piotr Grzelczak (Jagiellonia Białystok) - nie jest snajperem z prawdziwego zdarzenia. Walczy, przepycha się między obrońcami, ale nie oddaje strzałów. W poniedziałek dostał znakomite podanie od Wassiljewa, które powinien wykończyć, ale wcześniej w fatalny sposób spalił akcję. Musi więcej myśleć na boisku, bo ma zbyt dużo bardzo przeciętnych występów.Kamil Kania, Grzegorz Zajchowski Ekstraklasa - zobacz tabelę, wyniki, strzelców i terminarz