Awans Szwedów do finału MŚ na Słowacji to triumf młodości i fachowego szkolenia hokejowego narybku. "Trzy Korony" w odróżnieniu od Słowaków, którzy postawili na rutyniarzy w wieku 37-38 lat, przywieźli do Koszyc i Bratysławy najmłodszy zespół spośród wszystkich występujących na turnieju. - Kilka lat temu zainwestowaliśmy niemałe pieniądze w szkolenie młodzieży, prowadziliśmy je w sposób fachowy i awans do finału jest pierwszym owocem tej pracy - powiedział Par Marts, trener Szwedów. - Zaufałem tym młodym chłopakom, dałem im rozwinąć skrzydła i pozwoliłem na grę z finezją i polotem. Tak, jak podpowiada im serce. Z kolei trener Czechów, Alois Hadamczik nie mógł zrozumieć, co się stało z jego ekipą drugiej tercji. - Pierwszą rozegraliśmy dobrze, mieliśmy przewagę i wydawało się, że lada moment strzelimy gola. Tymczasem przytrafiła nam się najgorsza druga tercja na tym turnieju, w której popełniliśmy więcej błędów, niż we wszystkich wcześniejszych meczach - mówił selekcjoner "Czeskich Lwów". - Przełomowym momentem meczu był błąd w środkowej tercji, po którym straciliśmy gola na 1-3. Przy tak dobrze zorganizowanych Szwedach była to już strata nie do obrony - ocenił. Par Marts dodał, że jest mu wszystko jedno z kim zagra Szwecja w finale. - Niezależnie od tego, kto to będzie, będziemy musieli zagrać jeszcze lepiej zwłaszcza w przewagach - zaznaczył. Notował w Bratysławie, Michał Białoński