Mecz z Kubą miał bardzo ważne znaczenie w kontekście awansu do Final Six. Porażka mocno skomplikowała sytuację naszego zespołu. Castellani uważa, że presja związana z wynikiem nie miała większego wpływu na wynik spotkania. - Jesteśmy do niej przyzwyczajeni. Gramy przy pełnych trybunach od wielu lat. Czasami to pomaga, a czasami wręcz przeciwnie. W sobotę naprzeciwko nas stanęli jednak Kubańczycy, którzy nie pozwolili nam na zbyt wiele - stwierdził selekcjoner "Biało-czerwonych". W całym pojedynku polscy siatkarze zdobyli tylko dwa punkty blokiem. Przez dwa sety Polakom nie udało się ani razu zatrzymać ataku rywali. Dopiero w trzeciej odsłonie niemoc przełamał Marcin Możdżonek. - Mecz od początku nie układał się po naszej myśli. Niestety, niewiele wyszło z tego, co przygotowywaliśmy przez ostatni tydzień m.in. blok. Byliśmy wyraźnie spóźnieni w tym elemencie - dodał Argentyńczyk. Na początku trzeciego seta doszło do drobnego incydentu. Trener Castellani wymownym gestem pokazał Kubańczykom, żeby się zamknęli. - Kilku zawodników kubańskich prowokowało przy siatce, a że ich rozumiałem, to musiałem zareagować. Poprosiłem również sędziego, żeby zwrócił uwagę zawodnikom Kuby - tłumaczył Castellani. Powody do zadowolenia miał trener Kuby Samuels Orlando. Jego zespół zrobił duży krok w kierunku awansu do Final Six. - Uważam, że mieliśmy szczęście. W naszym przypadku był to nasz najlepszy mecz w Lidze Światowej, a Polaków najgorszy. Udało nam się w pełni zrealizować plan taktyczny. Blok i zagrywka - to te elementy zadecydowały o naszym sukcesie. Moi zawodnicy pokazali ogromnego ducha walki, co na pewno też pomogło nam w zwycięstwie - ocenił. - Ekipa Polska jest jednym z naszych najgroźniejszych przeciwników. Mecz w Łodzi był dla nas niezwykle ważny. Kapitan drużyny Robertlandy Simon bardzo motywował kolegów. Na wyróżnienie zasłużył także najmłodszy na boisku Wilfredo Leon. Dobry występ zaliczył również Hidalgo Leal - podsumował szkoleniowiec Kuby. Notował w Łodzi: Robert Kopeć