Cracovia z Wisłą będą rywalizować o panowanie w Krakowie po raz 182. Ostatnie bilety sprzedadzą się najpewniej dzisiaj, na stadionie będzie komplet 15 tys. kibiców. Jedni i drudzy zapewniają, że liczy się dla niech tylko zwycięstwo. - Gramy u siebie, więc remisu nie wziąłbym w ciemno. Chcemy wygrać - podkreśla Szatałow, który zadebiutuje w derbach w roli szkoleniowca ostatniej w ligowej tabeli Cracovii. - Poprzedni mój debiut, w Polonii Bytom przyniósł wyjazdową wygraną z Lechią Gdańsk. Liczę teraz na równie pozytywny debiut. Trener Wisły Robert Maaskant również nie dopuszcza do głowy innego rozwiązania, niż trzy punkty. - Mamy lepszych piłkarzy, więc chcemy wygrać. Derby Krakowa są zawsze pełne podtekstów, niestety, często cechuje je nienawiść. Wisła nie zapomniała jeszcze o tym, że spiker Cracovii podczas ostatnich derbów, które były rozgrywane w maju na stadionie Hutnika, unikał jak ognia wymawiania nazwy klubu z ul. Reymonta. - Mam nadzieję, że tym razem spiker nie zapomni nazwy klubu, który dwanaście razy zdobył mistrzostwo Polski - powiedział przed otwarciem wspólnej przedderbowej konferencji rzecznik Wisły Adrian Ochalik. Na szczęście do przeszłości należą wypadki, gdy dla ukojenia nerwów kibiców po porażce były spiker Cracovii zaintonował obraźliwą dla rywala przyśpiewkę: "Buda, buda, buda, łańcuch pies, oto cała Wisła GTS!". Z klasą zachował się trener Wisły Robert Maaskant, który przeprosił, że jeszcze nie mówi po polsku. Sprawnie tłumaczył go rzecznik Cracovii Przemysław Urbański. - To będą moje pierwsze derby Krakowa, ale mieszkam w tym mieście wystarczająco długo, by dobrze wiedzieć jak olbrzymie znaczenie ma ten mecz. Świadomość tego mają również obcokrajowcy z naszego zespołu, którzy ostatnio poznali historię derbów Krakowa, mieli też okazję zobaczyć to, co działo się na ostatnich derbach, które Wisła zremisowała i straciła mistrzostwo - podkreśla Maaskant, który liczy na to, że jego ekipa wróci na właściwe tory, którymi jechała podczas wygranej 5-2 z Lechią Gdańsk. W myśl hasła: gdzie "drwa rąbią, tam wióry lecą" obie drużyny mają spore braki kadrowe przed derbami. W Wiśle nie zobaczymy Rafała Boguskiego, Mateusza Kowalskiego, Wojciecha Łobodzińskiego, Clebera i prawdopodobnie Patryka Małeckiego. W Cracovii nie będzie Mariusza Sachy, Mateusza Klicha, Radosława Matusiaka i reprezentanta Polski Łukasza Mierzejewskiego. Obaj trenerzy znają już smak derbów (Szatałow: - Przez dwa lata pracy z Polonią niemal co trzeci mecz miałem derby, więc ich ciężar gatunkowy nie jest mi obcy; Maaskant: - Prowadziłem NAC Breda podczas derbów z Wilem II Tilburg), ale - przy całym szacunku - wszystkie derby, które doświadczyli nie dają się porównać z Wielkimi Derbami Krakowa. Ich sława dotarła za granice Polski. Dość przytoczyć fakt, że na spotkanie Cracovia - Wisła akredytowali się dziennikarze z Węgier, Niemiec i Holandii. Spotkania na stadionie nie obejrzą najpewniej kibice "Białej Gwiazdy". To kara za ich naganne zachowanie podczas meczu z Lechem. - Żałujemy oczywiście, że nie będzie na stadionie naszych fanów, bo to przecież dla nich gramy, ale dla mnie sytuacja jest jasna - bezpieczeństwo jest najważniejsze. Na stadiony mają prawo chodzić rodziny z dziećmi, więc nie może być w futbolu miejsca na nienawiść. Z drugiej strony wiem, że kibice Cracovii nas nie lubią. W Poznaniu nie sprzyjało nam 30 tys. ludzi, a teraz nielubiących nas kibiców będzie tylko 15 tys. - wyliczał Robert Maaskant. Internetową transmisję z Wielkich Derbów Krakowa przeprowadzi INTERIA.PL. Telewizyjną - Canal +. Michał Białoński, Kraków