Asy Mouhamadou Traore - nie grał długo, bo na boisku - w meczu Zagłębia z Polonią Warszawa - pojawił się dopiero na ostatnie 20 minut. Zagrał jednak w takim stylu, jak za czasów gdy lubinian prowadził Franciszek Smuda. Najpierw wywalczył rzut wolny, potem głową wpakował piłkę do siatki. Trener Paweł Hapal mógł odetchnąć, a na Dialog Arenie piłkarze byli po spotkaniu żegnani brawami. Już dawno kibice nie mieli ku temu okazji. Jarosław Fojut - Śląsk był lepszy od Jagiellonii, przeważał, ale jakoś nie mógł zdobyć gola. W końcu zdziałało to, na co wrocławianie często mogą liczyć, czyli precyzyjnie wykonany stały fragment gry. W tłoku przed bramką, w walce powietrznej wrocławski stoper tak umiejętnie przyłożył głowę do piłki, że ta wpadła do siatki. Sebastian Mila - jest chyba w życiowej formie. Po jego batutą Śląsk pewnie usadowił się na fotelu lidera Ekstraklasy. W meczu z Jagiellonią zaliczył kolejną asystę. Czas na próbę w reprezentacji. Marek Zieńczuk - trener Waldemar Fornalik w odpowiednim momencie dostrzegł, że długoletni lider zespołu - Wojciech Grzyb już się chyba wypalił i jego kariera zmierza do niechybnego końca. Postawił więc na prawym skrzydle na "Zienia", który przypomina sobie sezon życie w Wiśle (2007/8), gdy był jednym z najlepszych piłkarzy Ekstraklasy. W meczu z Cracovią zaliczył dwie asysty i był najlepszy na boisku. Paweł Abbott - dość niespodziewanie dostał szansę gry kosztem Macieja Jankowskiego i pokazał, że nie darmo uczył się futbolu w Anglii. Precyzyjną główką ostatecznie pogrążył Cracovię. To już jego piąte trafienie w tym sezonie. Tym cenniejsze, że nie z rzutu karnego. Paweł Buzała - zapomniał o koszmarze sprzed kilku tygodni, gdy w meczu z Lechią w Gdańsku marnował okazję za okazją. W spotkaniu z ŁKS-em miał jedną i ją wykorzystał jak należy. Miroslav Bożok - przychodził do naszej Ekstraklasy jako skrzydłowy, ale teraz gra na środku i coraz lepiej sprawdza się w roli rozgrywającego. W meczu z ŁKS-em był najlepszy na boisku i zdobył ładnego gola. Rafał Wolski - kolejny talent promowany ostatnio z powodzeniem przez Legię. Zdobył gola, który będzie jednym z murowanych faworytów do bramki sezonu. Michał Jonczyk - spośród wszystkich nominowanych spędził na boisku najmniej czasu, ale to właśnie on potrafił zadać decydujący cios, który powalił Wisłę Kraków na kolana. Miroslav Radović - jest w życiowej formie. Z Lechią strzelił już swojego piątego gola w sezonie. Michał Pazdan - bardzo sprawnie kierował defensywą Górnika w Krakowie. Mistrzowie Polski nie stworzyli sobie ani jednej okazji do zdobycia gola. Cieniasy Aleksandar Todorovski - cała Polonia zagrała słaby mecz w Lubinie z Zagłębiem, ale to on nie upilnował Mouhamadou Traore, gdy ten strzelał zwycięskiego gola. Tomasz Jodłowiec - w tym sezonie gra bardzo przeciętnie, ale - mimo to - wciąż jest powoływany do kadry. W meczu z Zagłębiem mógł doprowadzić do remisu w doliczonym czasie gry, lecz nie potrafił z pięciu metrów trafić w bramkę. tak prostej rzeczy można od kandydata do gry na Euro wymagać. Tomasz Ptak - młody bramkarz Jagiellonii wciąż się uczy. Na razie brakuje mu zdecydowania i pewności na przedpolu. Jego niepotrzebne wyjście do dośrodkowanej przez Sebastiana Milę piłki kosztowało ekipę Czesława Michniewicza stratę gola, a pewnie też i punktu. Michał Łabędzki - po przeprowadzce Michała Probierza do Arisu Saloniki ŁKS-u znowu zapomniał, jak się gra w piłkę. Łódzki stoper zawalił dwa gole w spotkaniu w Bełchatowie. Bojan Puzigacza - najsłabszy punkt w bezradnej defensywie Cracovii. Zupełnie nie radził sobie z powstrzymywaniem Marka Zieńczuka. Luka Vuczko - został ofiarą młodzieńczej fantazji Rafał Wolskiego, który jego kosztem zdobył gola kolejki. Inna sprawa, że Vuckę do Cieniasów nominujemy niejako symbolicznie, gdyż cała Lechia, za swoją postawę w Warszawie zasłużyła na to miano. Nikołoz Dżałamidze- coraz mniej przypomina "gruzińskiego Messiego", a na takie miano zapracował przebojem wdzierając się do składu Widzewa na początku tego roku. Wiadomo już, że niebawem trafi do Jagiellonii, serca do gry w łódzkim klubie już mu brakuje. Krzysztof Kiercz - w beznadziejnym (obustronnie) meczu Widzewa z Koroną dostał czerwoną kartkę i podtrzymał opinię o tym, że znakiem formowym kieleckiego zespołu jest brutalna gra. Junior Diaz - trener Kazimierz Moskal ustawił go na pozycji stopera. Kostarykanin, choć przy straconym golu nie popełnił istotnego błędu, to i tak udowodnił, że do gry na tej pozycji (inna sprawa, że chyba na żadnej) się po prostu nie nadaje. Siergiej Pareiko - jeszcze kilka takich interwencji i kibice Wisły zaczną tęsknić za Mariuszem Pawełkiem. Reprezentant Estonii padł na kolana przed Michałem Jonczykiem i jakby go prosił - "strzel mi gola". Daniel Brud - hasło wykrzykiwane z trybun stadion Wisły - "stawiajcie na młodych Polaków" - należy sprowadzić do rozsądnych wymiarów. Widać, że szansę powinien dostawać stoper Michał Czekaj, ale w przypadku Bruda nie jest to takie oczywiste. Pomocnik Wisły skończył już 21 lat (więc jest młody tylko w specyficznym, polskim rozumieniu), a to co pokazał w spotkaniu z Górnikiem skłania do prognoz, że jego piłkarski rozwój potoczy się w stylu Kamila Rado. Pamięta go jeszcze ktoś? Rok temu stawiał na niego tymczasowy trener Wisły Tomasz Kulawik, a teraz Rado z różnym skutkiem gra w przedostatniej drużynie drugiej ligi - Garbarni, a wcześniej nie sprawdził się w Kolejarzu Stróże. Jose Maria Bakero - trener Lecha stosuje dziwną rotację i to negatywnie odbija się na wynikach zespołu. W meczu z Podbeskidziem posadził na ławce dwóch swoich najlepszych piłkarzy - Artioma Rudniewa i Semira Stilica. Bez nich Lech grał beznadziejnie. Gdy wspomniany duet pojawił się na boisku, akcje "Kolejorza" nabrały rozmachu. Zabrakło jednak czasu, aby zdobyć gola. Kibicom Lecha pozostało tylko rozważanie co by było, gdyby Stilic i Rudniew spędzili więcej minut na boisku niż na ławce rezerwowych. Ekstraklasa - zobacz wyniki, strzelców, składy, terminarz i tabelę