Niezwykle celna wydaje mi się uwaga, że fani Barcelony i Realu nie mogą być szczęśliwi jednocześnie. Od roku nieszczęśliwi są kibice Królewskich, bo ich kataloński rywal dokonuje cudów. Tym, którzy spodziewali się pierwszej klęski Pepa Guardioli, drużyna bez Messiego i Ibrahimovica dała niezwykłą odpowiedź w meczu z Interem. A przecież według czarnych wizji miała pożegnać się z Champions League. Wczoraj Real odpowiedział na to w swoim stylu. Czyli bez stylu, wymęczonym zwycięstwem 1:0 nad najsłabszą drużyną grupy. Na Santiago Bernabeu fani znowu ziewali ostentacyjnie, ożywiając się tylko w 70. min gdy na boisko wszedł Cristiano Ronaldo. Oznacza to, że w niedzielę na Camp Nou, drużyna nękana przez kontuzje od początku sezonu, będzie mogła wreszcie wyjść w najsilniejszym składzie. Po meczu z FC Zurich dziennik "Marca" napisał: "Real wygrał przez zanudzenie". Nawet apelujący zwykle o więcej cierpliwości Manuel Pellegrini przyznał, że jest zaniepokojony, bo drużyna nie gra tak jakby chciał. Ale nawet ten rachityczny futbol, niegodny gwiazd miary Kaki, Ronaldo, Alonso, Lassa, Pepe, czy Casillasa dał trzy punkty w meczu ze Szwajcarami, którzy choć nie są wielką drużyną, to jednak zdolną do zdobycia San Siro. Tu ujawnia się największa siła Królewskich nazywana w Hiszpanii z pogardą "rezultatyzmem". Wyobraźmy sobie jednak, że w niedzielę, na Camp Nou byłoby 1:0 dla Realu, choćby drużyna Pellegriniego zagrała nawet najbrzydszy futbol świata. Są jak ogień i woda - od zawsze. Niedawno lider Barcelony Xavi, z mieszaniną niechęci, ale i zazdrości w głosie powiedział, że gdyby w Katalonii myśleli o piłce tak jak w Madrycie, w witrynach Camp Nou byłoby dwa razy więcej trofeów. DNA Barcelony obciążone jest chęcią zachwycania i wiernością barokowemu stylowi, co dopiero w erze Cruyffa, a potem Rijkaarda i Guardioli przestało być dla klubu nieznośnym ciężarem. Z pozoru Real takich obciążeń nie ma. Piszę z pozoru, bo przypomnijmy sobie, co się działo w Madrycie, gdy drużyna Figo i Zidane'a grała najpiękniej na świecie. Florentino Perez mówi wprost, że nie interesują go wyłącznie zwycięstwa, że podziela troski fanów na Bernabeu, którzy gwiżdżą z nudów nawet wtedy, gdy drużyna wygrywa. Pytany o wymarzony styl Królewskich Pellegrini powiedział niezbyt wiele, poza tym, że Real nigdy nie będzie grał tak jak Barcelona. Chodziło mu o to, że drużyna nie musi być przy piłce przez 70 proc czasu, nie ma obowiązku wymieniać stu podań, ale każda akcja ma być prowadzona najkrótszą drogą spod własnej, pod przeciwną bramkę. "Barcelona gra, Real punktuje" - tak określił różnicę dziennik "El Pais" zauważając, że w kibicu postronnym Katalończycy budzą podziw, a Kastylijczycy lęk. Lęk przed wyrachowaniem i efektywnością, które doprowadziły do tego, że nie rozgrywając więcej niż dwa, trzy ciekawe mecze w sezonie, Real przyjeżdża na Camp Nou, jako lider. I jeśli wywiezie punkty z "jaskini lwa" wszystkim zamknie usta. Sytuacja jest w zasadzie taka sama jak w poprzednim sezonie. Drużyna Juande Ramosa zanudzała fanów bijąc rekordy efektywności, tymczasem zespół Pepa Guardioli grał futbol liryczny. Bezpośrednie starcie na Santiago Bernabeu było pasjonujące, zakończyło się jednak najsłodszym zwycięstwem gości 6:2. Juande Ramos przypłacił głową tę porażkę. Wtedy jednak Real nie miał Ronaldo, Kaki, Alosno i Benzemy - czyli piłkarzy zdolnych rozstrzygać wielkie mecze. Teraz ich ma, i choć faworytem wydaje się być Barcelona (szczególnie, jeśli zdolni do gry będą Messi i Ibrahomovic), ale w Katalonii nie będzie jednego kibica, który w sobotnią noc pójdzie do łóżka spokojnie. <a href="http://dariuszwolowski.blog.interia.pl/?id=1807449">ZAPRASZAMY DO DYSKUSJI NA BLOGU Z DARKIEM WOŁOWSKIM - AUTOREM TEKSTU</a> CZYTAJ TAKŻE: <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/liga-mistrzow/news/om-nie-przestraszyl-sie-milanu-skromny-real,1402325,103">O skromnym zwycięstwie Realu z FC Zurich w Lidze Mistrzów</a> <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/liga-mistrzow/news/koncert-barcelony-inter-bez-szans-na-camp-nou,1401732,103">O koncertowej grze Barcelony i zwycięstwie 2:0 nad Interem Mediolan</a>