O tej porze roku ośrodek w Wałczu zwykle tętnił życiem. W tym okresie do igrzysk olimpijskich w Tokio mieli przygotowywać się m.in. wioślarze, kajakarze i kanadyjkarze, a także przedstawiciele innych dyscyplin. Pandemia koronawirusa mocno dotknęła Centralne Ośrodki Sportu, które przez ponad miesiąc były zamknięte dla zawodników. Rząd w ramach "odmrażania sportu", chce przywrócić ich działalność, ale dla określonych grup sportowców, przy zachowaniu niezwykle rygorystycznych reguł. - Jesteśmy praktycznie gotowi na otwarcie. Moja załoga mnie napastuje, chce wrócić do pracy. Tor regatowy jest przygotowany, sprzęt, motorówki, sala sportowa, siłownia również czekają, a pokoje są wysprzątane. Stoimy jednak jeszcze "w blokach" i czekamy na ostateczne decyzje rządu - powiedział PAP dyrektor COS w Wałczu Zdzisław Ryder. Jak dodał, specjalnie powołany zespół złożony z przedstawicieli Centralnego Ośrodka Medycyny Sportowej, Centralnych Ośrodków Sportu i ministerstwa sportu ma opracować metodykę funkcjonowania COS-ów. - Chcemy wypracować jednolitą, spójną metodę postępowania po konsultacji także z ministerstwem zdrowia. Przypomnę, że na dzisiaj COS-y i hotele są wyłączone z działalności. Tylko minister zdrowia może to rozporządzenie uchylić - wyjaśnił. Obiekt w Wałczu dysponuje ponad 400 miejscami noclegowymi. Ze względu na proponowane obostrzenia, według których zawodnicy mieszkaliby wyłącznie pokojach jednoosobowych, ośrodek mógłby przyjąć maksymalnie 150 sportowców. Władze wałeckiego COS-u dość szczegółowo ustaliły już system korzystania ze stołówki, która dysponuje 400 miejscami i dwoma ciągami wydawania posiłków. - Grupy przychodziłyby w różnym czasie, ustalonym przez trenerów. Każdy miałby wyznaczone swoje miejsca do spożywania posiłku. Przed wejściem na stołówkę zawodnicy zakładaliby rękawiczki jednorazowe. Wydawanie jedzenia odbywałoby się w formie stołu szwedzkiego, personel byłby nieobecny na sali. Sportowcy jednym wejściem by wchodzili, innym wychodzili, tak żeby te osoby się nie mijały. Po wyjściu jednej grupy zawodników, następowałaby dezynfekcja i po niej wchodziliby kolejni sportowcy - tłumaczył Ryder. Brak gości władze wałeckiego COS-u wykorzystały na przeprowadzenie remontów i różnych prac konserwacyjnych. - Na czerwiec mieliśmy zaplanowany dość duży remont basenu, ale ze względu na obecną sytuację, robimy to teraz. Rozbudowujemy zaplecze kuchenne, kupiliśmy nowoczesną zmywalnię, czekamy na urządzenie do utylizacji odpadów pokonsumpcyjnych, które w Polsce nie jest jeszcze za bardzo znane. Modernizujemy system wjazdowy na teren ośrodka, spore nakłady przeznaczyliśmy na rozbudowę monitoringu. Również tor regatowy został poddany remontowi. Na finiszu miał on takie betonowe nabrzeże, od którego fala się odbijała, co utrudniało zawodnikom pływanie. Teraz postanowiliśmy go naszym nowatorskim sposobem go +wyciszyć+, co poprawi komfort treningu - mówił Ryder. Kajakarze i wioślarze często goszczą w Wałczu, ale to nie jedyni sportowcy, którzy właśnie na terenie tego obiektu dbają o formę. - Współpracujemy blisko z Polskim Związkiem Hokeja na Trawie, który często do nas przysyła reprezentacje w różnych kategoriach wiekowych. Już też nas pytali o możliwość skorzystania z ośrodka. W Wałczu zgrupowania przeprowadzają także lekkoatleci, taekwondziści, bokserzy, judocy, szermierze, zapaśnicy i pływacy. Nie brakuje też zagranicznych klubów, co roku do nas przyjeżdżają kajakarze ze Szwecji i Finlandii, gościliśmy także hokeistów na trawie z Niemiec, Austrii czy Szkocji - przyznał dyrektor ośrodka. COS w Wałczu zaplanował w tym roku rozegranie kilku imprez. Jak poinformował Ryder, sierpniowe młodzieżowe mistrzostwa Europy w hokeju na trawie kobiet oraz mityng lekkoatletyczny póki co nie zostały jeszcze odwołane. autor: Marcin Pawlicki lic/ cegl/