Mecz z Argentyną był ostatnim pojedynkiem Polaków w Hali Stulecia. Piękna słoneczna pogoda sprawiła, że pobliska Strefa Kibica zapełniła się niemal do ostatniego miejsca. Jak poinformował jeden z ochroniarzy pilnujących wejścia, na godzinę przed spotkaniem było już w niej blisko 3,5 tysiąca fanów. Kiedy mecz się zaczął, Strefa była już pełna, czyli było w niej pięć tysięcy osób, i jeszcze wokół niej stało bardzo wielu kibiców. Nie było może aż tak głośno, jak w hali, ale nie brakowało dopingu i chóralnych śpiewów. Reakcje na wydarzenia boiskowe były też takie same. Kiedy biało-czerwoni zdobywali ostatnie punkty decydujące o wygranej morze ludzi falowało z uniesionymi w górę szalikami i flagami. Nie brakowało też widoków piknikowych. Były osoby, które spotkanie na telebimie oglądały z koców rozłożonych na ogromnym klombie. Było jedzenie, zimne napoje i mnóstwo biegających dzieci. "Nie dostaliśmy biletów na mecze, ale nie żałujemy, bo tu na zewnątrz też jest świetnie" - zapewnił Tomasz z Oławy. Część fanów trafiła w okolice Strefy przypadkiem. "Byliśmy z rodziną na spacerze w parku i niejako przy okazji załapaliśmy się na mecz. Atmosfera jest fantastyczna" - podkreślił Rafał z Wrocławia. Po meczu kibice nie rozeszli się, bo ma specjalnej scenie mieli pojawić się polscy siatkarze. Po kilkudziesięciu minutach autokar w końcu podjechał i Strefa ponownie zafalowała. Zawodników przywitał prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz oraz gromkie "Dziękujemy!" od fanów. "Wrocław przyniósł nam szczęście. Teraz jedziemy do Łodzi i liczymy, że tam będzie podobnie. Dziękujemy i trzymajcie za nas kciuki dalej. My możemy wam obiecać, że w każdym meczu damy z siebie wszystko i będziemy walczyli do końca" - powiedział kapitan polskiej reprezentacji Michał Winiarski. Mecze w drugiej fazie mistrzostw rozpoczną się w środę.