<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/francja-brazylia-na-ms-siatkarzy,4129" target="_blank">Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Francja - Brazylia</a> <a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/francja-brazylia-na-ms-siatkarzy,id,4129" target="_blank">Zapis relacji LIVE w wersji mobilnej</a> Po trzech tygodniach zmagań w siatkarskim mundialu nadszedł czas rywalizacji o medale. W pierwszym półfinale stanęły naprzeciw siebie reprezentacje Francji i Brazylii. Faworytem spotkania byli podopieczni Bernardo Rezende, którzy zapowiadali, że przyjeżdżają do Polski po czwarty tytuł z rzędu. Od początku pierwszego seta "Canarinhos" dyktowali warunki gry. Znani ze świetnej postawy w defensywie Francuzi niewiele mogli poradzić, kiedy Bruno Rezende rozgrywał szybkie akcje. Ricardo Lucarelli, Wallace i Sidao atakowali z wysoką skutecznością. Brazylijczycy prowadzili 13:6 i wcale nie zamierzali zwalniać tempa. Promyk nadziei dla "Trójkolorowych" pojawił się, kiedy w polu zagrywki stanął Earvin Ngapeth. Dzięki jego potężnym serwisom Francuzom udało się odrobić nieco stratę (17:21), ale na więcej nie pozwolił Lucarelli. Końcówka seta to już dominacja obrońców tytułu, którzy wygrali 25:18. Zawodnicy Laurenta Tilliego nie zrazili się wysoką porażką w inauguracyjnej partii i chcieli pokazać, że nie przez przypadek znaleźli się w najlepszej czwórce MŚ. W drugiej partii narzucili swój styl gry. Bardzo dobrze radzili sobie zwłaszcza Ngapeth, Antonin Rouzier i Kevin Le Roux. Po pierwszej przerwie technicznej Francuzi zanotowali świetną serię. Od stanu 8:6 "odskoczyli" na 12:6, a w rolach głównych wystąpiła wymieniona trójka. Brazylijczycy zabrali się do pracy i systematycznie zbliżali się do rywali. Po ataku w aut Rouziera "Canarinhos" mieli już tylko punkt straty (16:17). Wtedy sprawy w swoje ręce wziął Ngapeth i dzięki niemu "Trójkolorowi" znów zyskali bezpieczną przewagę (20:16). Dwa asy serwisowe Luiza Felipe Fontelesa sprawiły, że Brazylijczycy ponownie mieli rywali na wyciągnięcie ręki (19:20). W decydujący fragmentach oglądaliśmy walkę punkt za punkt. Więcej zimnej krwi zachowali Francuzi. Kevin Tillie atakiem po bloku dał im setbola, a chwilę później Wallace posłał piłkę w aut (25:23). Brazylijczycy jeszcze poprosili o wideoweryfikację, ale punkt został przyznany Francji. Obrońcy tytułu przekonali się, że to nie przelewki i żeby znaleźć się w wielkim finale muszą wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. Francuzi natomiast uwierzyli we własne siły. W trzecim secie oba zespoły toczyły zażarty bój o każdy punkt. Kibice oglądali siatkówkę na wysokim poziomie z mnóstwem długich i ciekawych wymian. Set zbliżał się do końca, a na tablicy wyników najczęściej był remis. Siatkarze z Kraju Kawy przejęli inicjatywę od stanu 21:21. Najpierw efektownym atakiem z krótkiej z tyłu popisał się Lucas, a w nastepnej akcji Brazylijczycy zablokowali Ngapetha (21:23). Lider Francuzów dostał okazję do rehabilitacji i wydawało się, że przestrzelił. Trener Laurent Tillie poprosił o wideoweryfikację, która wykazała, że piłka otarła się o blok i zamiast setbola mieliśmy 23:22 dla Brazylii. Wątpliwości nie było natomiast po kolejnym mocnym ataku Lucasa. Mory Sidibe jeszcze dał Francuzom nadzieję, ale tylko na chwilę. Lucarelli sprytnie wypchnął piłkę po bloku w aut dając Brazylii zwycięstwo w trzeciej partii 25:23. Francuzi jeszcze sprawdzali, czy Lucarelli nie przekoroczył linii środkowej boiska. Nic takiego nie miało jednak miejsca. Jeden set dzielił Brazylię od finału. Francuzi nie zamierzali się łatwo poddać. Na początku czwartej odsłony objęli prowadzenie 7:4. Brazylijczycy ruszyli w pogoń. Głównie dzięki dobrej grze Lucarellego i Wallace'a doprowadzili do remisu 11:11. Na drugą przerwę techniczną "Canarinhos" schodzili z jednym punktem przewagi (16:15). W tym fragmencie szczególnie mogła się podobać gra Lucasa, który wbijał "gwoździe" Francuzom z krótkiej. "Trójkolorowi" mieli jednak w swoim składzie Ngapetha. Znakomita końcówka w jego wykonaniu pomogła Francji "odskoczyć" na cztery punkty (23:19). Ogromnej szansy na doprowadzenie do tie-breaka gracze Tilliego nie zmarnowali. Ostatni punkt w tym secie zdobył Sidibe (25:22). O tym, kto zagra o złoto, a kto o brąz, zadecydował tie-break. Stawka ogromna i nikt nie zamierzał odpuszczać. Większość kibiców w "Spodku", a zasiadło ich ponad 9 tysięcy, sprzyjała Francuzom. Zmiana stron boiska odbyła się przy minimalnym prowadzeniu Brazylii 8:7. Kolejny punkt padł łupem "Canarinhos", a kiedy kontrę skończył Lucarelli było już 11:8. Francuzi stanęli - nie obronili słabego ataku Leandro Vissotto, potem zaś Nicolas Marechal zaatakował w taśmę (13:8). Brazylia to zbyt klasowy zespół, żeby taką przewagę zmarnować, choć trzeba przyznać, że Francuzi ambitnie walczyli do końca. Ostatni punkt zdobył potężnym atakiem Vissotto. 15:12 i 3:2 dla Brazylii! "Canarinhos" w finale mistrzostw świata! Robert Kopeć, Katowice Francja - Brazylia 2:3 (18:25, 25:23, 23:25, 25:22, 12:15) Francja: Antonin Rouzier (5), Benjamin Toniutti (2), Kevin Tillie (13), Earvin Ngapeth (21), Kevin Le Roux (10), Nicolas Le Goff (8) i Jenia Grebennikov (libero) oraz Nicolas Marechal (2), Yoann Jaumel i Mory Sidibe (11). Brazylia: Bruno Mossa Rezende (1), Wallace de Souza (17), Sidnei dos Santos (13), Murilo Endres (3), Ricardo Santos de Lucarelli (22), Lucas Saatkamp (16) i Mario Pedreira da Silva (libero) oraz Leandro Vissotto Neves (8), Luiz Felipe Marques Fonteles (2), Raphael Vieira de Oliveira i Felipe Lourenco Silva (libero).