Śmiało można powiedzieć, że zawodnicy wybrani przez francuskich szkoleniowców to mieszanka doświadczenia i młodości. W trakcie polskiego mundialu pokazali, że jako kolektyw są nie do zatrzymania. Pokonali potęgi światowej siatkówki, obrońców tytułu Brazylijczyków oraz mistrzów olimpijskich Rosjan. W czternastosobowej kadrze znaleźli się zawodnicy, którzy doskonale wiedzieli, jak zdobywa się medale wielkich imprez, ale i tacy, którzy do tej pory nie poznali smaku mistrzowskich turniejów. Francuski szkoleniowiec bez skrupułów skreślił nazwiska, które w ostatnich latach nadawały kształt kadrze. Powołał tych, którym ufa i którzy, mimo braku doświadczenia, mieli zapewnić sukces. W reprezentacji znalazło się trzech wicemistrzów świata z Japonii (2006) - Michał Winiarski, Mariusz Wlazły i Paweł Zagumny oraz czterech mistrzów Europy z Turcji (2009) - oprócz Zagumnego są to Marcin Możdżonek, Piotr Nowakowski i Krzysztof Ignaczak. "W turnieju wezmą udział najlepsi, a nie ci, którzy mają już jakieś zasługi" - podkreślał wielokrotnie szkoleniowiec biało-czerwonych. Wymagania względem kadry były od samego początku bardzo wysokie. Wielu ekspertów się zastanawiało, czy drużyna jest w stanie wytrzymać to mentalnie. Po czym się okazało, że to właśnie psychika jest jedną z najmocniejszych stron tego zespołu. "Polakom w każdym kolejnym meczu będzie grało się łatwiej. Kulminacją stresu było spotkanie otwarcia na Stadionie Narodowym. Wówczas wygrana z Serbią spowodowała, że uwierzyli w siebie. Ponadto po takiej dawce emocji, nic nie jest już w stanie ich złamać" - powiedział trener Argentyńczyków Julio Velasco. Na razie jego słowa się potwierdzają, a podobnego zdania jest także Blain. "Gdy obejmowaliśmy ze Stephanem kadrę, powiedzieliśmy sobie, że oprócz bardzo dobrego przygotowania fizycznego i taktycznego, ważny będzie duch zespołu. To, w jaki sposób drużyna będzie się zachowywać w ciężkich momentach i jak będzie reagować na trudniejszych rywali. Jak patrzę teraz na chłopaków, wydaje mi się, że jesteśmy na bardzo dobrej drodze" - ocenił. On najlepiej wie, jak trudno było przekonać polskich siatkarzy do tego, że są w stanie wygrywać z każdym. "Nie jest łatwo zbudować wiarę w siebie. Tą kształtuje się wiele miesięcy i my ciężko nad tym pracowaliśmy. Teraz widzę efekty, ale początki nie były łatwe. I właśnie dzięki temu, że siatkarze są pewni swoich możliwości, wiedzą, że mogą wygrać z każdym i nie ma sytuacji bez wyjścia, a dodatkowo są dumni ze swoich umiejętności, można wygrać mecze nawet z Brazylią" - podkreślił. Nie tylko jednak strona mentalna jest ważna. Francuz zaznaczył, że od początku sezonu pracowali z Antigą nad tym, by nie było klarownej szóstki w zespole. "Oczywiście wychodzimy jednym składem praktycznie na wszystkie mecze, ale niezwykle istotne było, żeby wszyscy się ze sobą rozumieli. Chodziło o to, by grać w wielu zestawieniach, różnych układach, by nie dochodziło do momentu, że potrzebna jest zmiana, a dany siatkarz nie jest zgrany z tymi, którzy są na parkiecie" - dodał. Kadrowicze w drodze na mistrzostwa świata mieli zapewnione wszystko. Po raz pierwszy w zgrupowaniu wzięły też udział żony, partnerki, dzieci. Przed własną publicznością mają za zadanie stanąć na podium. "Oczywiście to jest sport i nigdy niczego nie można być pewnym, ale zrobiliśmy wszystko, by zapewnić siatkarzom jak najlepsze warunki. Nie słyszeliśmy ani jednego słowa, że im czegoś brakuje. Z turnieju będzie można wyciągnąć pozytywny bilans, jeśli będzie okraszony sukcesem sportowym. A tym będzie zajęcie miejsca w czwórce" - mówił przed rozpoczęciem mundialu prezes PZPS Mirosław Przedpełski. Teraz może być szczęśliwy, bo cel minimum został już osiągnięty. Przed turniejem Antiga wielokrotnie zaskakiwał. Najbardziej, gdy nie powołał do kadry Bartosza Kurka. Przyjmujący Cucine Lube Banca Marche Macerata zdobył w sezonie ligowym mistrzostwo Włoch. Od lat był filarem kadry. Antiga go skreślił. Powód? Był słabszy od Mateusza Miki i Rafała Buszka. Wielu ekspertów otwarcie mówiło, że chodziło o sprawy pozasportowe. Okazuje się, że nie był to błąd, bo na gwiazdę wyrósł Mika. Młody przyjmujący już w pierwszej rundzie imprezy okazał się odkryciem. Do reprezentacji wrócił po czterech latach głodny sukcesu Mariusz Wlazły. Atakujący kadry po nieudanych mistrzostwach świata we Włoszech postanowił zakończyć reprezentacyjną karierę. Dał się jednak namówić Antidze do powrotu. W końcu znali się doskonale z boiska. W PGE Skrze Bełchatów codziennie razem trenowali. W tej chwili ciężko sobie wyobrazić wyjściową szóstkę bez Wlazłego. Jego zastępcą jest mało doświadczony Dawid Konarski. Wygrał rywalizację z Grzegorzem Boćkiem i po raz pierwszy w karierze wystąpił w tak dużej imprezie mistrzowskiej. W jedenastu meczach Polacy zaliczyli tylko jedną wpadkę - przegrali z Amerykanami w 2. rundzie. Teraz czeka ich starcie z Niemcami, teoretycznie słabszym rywalem. Spotkanie, którego stawką będzie awans do finału, odbędzie się w sobotę w katowickim Spodku. Kadra Polski na MŚ: rozgrywający - Fabian Drzyzga (Asseco Resovia Rzeszów), Paweł Zagumny (ZAKSA Kędzierzyn-Koźle); atakujący - Dawid Konarski (Asseco Resovia Rzeszów), Mariusz Wlazły (PGE Skra Bełchatów); środkowi - Karol Kłos (PGE Skra Bełchatów), Marcin Możdżonek (ZAKSA Kędzierzyn-Koźle), Piotr Nowakowski (Asseco Resovia Rzeszów), Andrzej Wrona (PGE Skra Bełchatów); przyjmujący - Rafał Buszek (Asseco Resovia Rzeszów), Michał Kubiak (Halkbank Ankara), Mateusz Mika (Trefl Gdańsk), Michał Winiarski (PGE Skra Bełchatów); libero - Krzysztof Ignaczak (Asseco Resovia Rzeszów), Paweł Zatorski (ZAKSA Kędzierzyn-Koźle).