Były rosyjski siatkarz, zdobywca złotego medalu na igrzyskach olimpijskich w Moskwie Jurij Panczenko uważa, że obecnie w reprezentacji Rosji nie ma graczy, którzy zasługują na miano gwiazdy. Jednak i tak drużyna ta podczas MŚ powinna walczyć o najwyższe cele. Podczas pierwszej fazy zbliżających się mistrzostw świata siatkarzy Rosja będzie rywalizować z Bułgarią, Chinami, Egiptem, Kanadą i Meksykiem. Dwie pierwsze drużyny ograła łatwo (odpowiednio 3:1 i 3:0) podczas niedawnego Memoriału Huberta Jerzego Wagnera w Krakowie. Oznacza to, że Rosjanie spacerkiem awansują do drugiej części turnieju i to z kompletem zwycięstw? Jurij Panczenko: Na pewno nie wolno lekceważyć żadnej ekipy, z którą przyjdzie zmierzyć się naszej narodowej drużynie na mistrzostwach świata. Z całym szacunkiem dla wspomnianego turnieju, ale pełnię swoich możliwości rywale pokażą dopiero podczas światowego czempionatu. Myślę, że każdy będzie chciał wygrać z teoretycznymi faworytami zawodów. Kto oprócz Rosji jest pana zdaniem kandydatem do zdobycia złota? - Tym razem jest co najmniej kilka ekip, które na to stać. Zacznę od gospodarza turnieju Polski. Widziałem jak w Krakowie była ona wspierania przez swoich kibiców, jak mocno i jak licznie. Myślę, że będzie niesiona ich dopingiem. Jednak są i inni, na przykład Brazylia. Chce ona pokazać, że zasługuje na miano najlepszej drużyny świata. Mamy na zawodach Bułgarię, która jest bardzo ambitnym zespołem. Nie można też zapominać o Włochach. W drużynie rosyjskiej przed tymi mistrzostwami doszło do sporym zmian. - Po igrzyskach olimpijskich doszło do zmiany pokoleniowej. To jest normalny proces. Oczywiście powinni grać na turnieju Maksim Michajłow czy Aleksiej Wołkow, ale w tym przypadku nie mogą ze względu na kontuzje. Na kogo warto zwrócić największa uwagę spośród tych, którzy przyjadą? Jakie są gwiazdy rosyjskiej ekipy? - Tak naprawdę w naszej drużynie nie ma gwiazd, jest za to mocny kolektyw. Jakie są mocne i słabe strony drużyny. Zapewne atutem tradycyjnie będzie mocny atak, a co poza tym? - Oczywiście atak, ale i blok. Z kolei na pewno nasi zawodnicy mają problem z przyjęciem. o jest element, którego przed turniejem już nie uda się wyeliminować albo znacznie poprawić. - Owszem, ale można tak taktycznie ustawić drużynę, aby na boisku te nasze braki były "przykryte". Po zakończeniu wspomnianego Memoriału trener reprezentacji Rosji Andriej Woronko dziękował za ciepłe przyjęcie ze strony polskich fanów. Jak w pana ocenie odnoszą są polscy kibice siatkówki do Rosjan? Z ligową drużyną Fakieł Nowy Urengoj, którą pan prowadzi, od kilkunastu dni przygotowujecie się do sezonu na zgrupowaniu w Polsce. - Zawsze, gdy tu przyjeżdżam, spotykam się z sympatycznym przyjęciem. Czasem na sparingach z polskimi drużynami spotykam dawnych rywali z igrzysk olimpijskich. Na przykład kilka dni temu rozmawiałem z Ryszardem Boskiem. Zawsze są to bardzo miłe spotkania. Faktycznie jednak w Polsce kibice są dla swojej reprezentacji takim siódmym zawodnikiem. To oni pomogli jej wygrać z Rosją na Memoriale. Dla Polaków siatkówka to dyscyplina numer dwa, po piłce nożnej. A jak wygląda sytuacja tego sportu w Rosji? - Po tym, jak drużyna zdobyła złoty medal igrzysk olimpijskich w Londynie, siatkówka zaczęła się u nas bardzo rozwijać. Może to być teraz dyscyplina numer trzy, cztery. Rozmawiał Rafał Czerkawski