Widać było, że wyszliście na ten mecz w pełni zmobilizowani, naładowani pozytywną energią. W dwóch pierwszych setach Rosjanie nie mieli nic do powiedzenia.Marcin Możdżonek: Nie mieli nic do powiedzenia ponieważ też zaryzykowaliśmy. Postanowiliśmy od początku przejąć inicjatywę i najważniejsze, że się powiodło. Kontrolowaliśmy grę w pełni. W drugim secie Rosjanie przypuścili szaleńczy pościg. zaczęli bardzo mocno serwować. W tym upatrywali swojej szansy, ale my to wytrzymaliśmy i twardo zagraliśmy do końca wygrywając tego seta. A tie-break to już postawienie kropki nad "i".Czy po dwóch setach wkradło się w wasze szeregi rozluźnienie po tym, jak osiągnęliście swój cel? Czy to Rosjanie zagrali tak dobrze?- Tego typu meczów jest wiele w siatkówce. Czasami wygrana jednego seta powoduje, że drużyna awansuje dalej i potem bardzo trudno, proszę mi wierzyć, grać kolejne sety. Z tym, że my mieliśmy do wygrania coś więcej. Mieliśmy do wygrania pierwsze miejsce w grupie i Niemców w półfinale. Kolejne dwa sety nie "poszły" tak, jakbyśmy chcieli, ale najważniejsze, że tie-break kontrolowaliśmy od początku do końca i go wygraliśmy.No właśnie. Kolejny tie-break na waszą korzyść. Stajecie się mistrzami decydujących setów na tym turnieju.- Ten mecz, tak paradoksalnie można nazwać, nie do końca był pięciosetowy. On tak naprawdę zakończył się po dwóch setach, które wygraliśmy i dalej to już była tylko formalność, matematyka i statystyki.Przed wami teraz Niemcy w półfinale. Teoretycznie łatwiejszy rywal niż Francja.- Teoretycznie tak, ale jest to półfinał mistrzostw świata i proszę mi wierzyć, że nikt tam nie odpuści, ani nie spocznie na tym, że jest już w czwórce i jakoś to będzie. Nie, Niemcy się postawią. Wytoczą swoje najcięższe działa, może nietrafiona metafora, ale na pewno tanio skóry nie sprzedadzą.Brazylijczykom i Rosjanom przeszkadzało, że musieli się przenosić z Katowic do Łodzi. A wam będzie przeszkadzało, że będziecie musieli się przenieść do Katowic?- Nie. Liczyliśmy się z tym. Tak po prostu jest turnieju ułożony. Z tym nie można nic zrobić. Nie będziemy tracić sił na narzekanie. Rozmawiał Robert Kopeć