- Mamy szereg bardzo dobrych zawodników, przepraszam graczy. Wy dziennikarze nazywacie nas zawodnikami, a zawodnicy zawodzą. My nie zawiedliśmy. Wygraliśmy mistrzostwo. Myślę, że na każdej pozycji wyrastają młodzi adepci, a Polska zachłyśnięta naszym sukcesem "wyprodukuje" kolejnych Wlazłych, Winiarskich i Zagumnych. Mam nadzieję, że w niedługim czasie oni będą cieszyć państwa oko - skomentował Ignaczak, który przez wiele lat było podporą "Biało-czerwonych". - To jest młody zespół. Na pewno nie zabraknie ambicji, woli walki. Myślę, że przed nimi jest jeszcze długa droga i życzę im wszystkiego najlepszego. Będę im teraz mocno kibicował i wspierał, jak do tej pory. Jeżeli trzeba będzie doradzić, to doradzę. Jeżeli trzeba będzie przyjechać na zgrupowanie, jako trener, czy w innej roli, to jestem otwarty - dodał popularny "Igła". Polacy rozegrali świetny turniej i na pochwały zasługują wszyscy, ale jednym z bohaterów był bez wątpienia Mateusz Mika. W finale przeciwko Brazylii zagrał jak rutyniarz, zdobył najwięcej punktów naszym zespole - 22. - Mateusz Mika to odkrycie mistrzostw świata. Statystyki odzwierciedlają nagrody indywidualne, ale w moim odczuciu tych nagród powinno być więcej po polskiej stronie. Na pewno Paweł Zatorski powinien dostać nagrodę dla najlepszego libero. Mateusz też powinien dostać jako skrzydłowy. Brazylijczycy grali dobrze, ale czy grali lepiej od nas? Nie, to my jesteśmy złotymi medalistami. Co prawda, może statystki mieli lepsze, ale wygrywają nie ci co mieli lepsze statystki, a lepsze umiejętności w końcówkach - podkreślił Ignaczak. - Porównałbym występ Miki do polskich mistrzów. Może do Tomasza Wójtowicza. Bardziej szukajmy u siebie, a nie u innych. Może ta polska myśl, połączona z francuską jest dobra. W przekroju kilku lat polska siatkówka osiąga sukcesy. Może z przerwami, ale dostarczamy ich najwięcej. Może warto się zastanowić nad tym, czy to nie my uczymy innych grać, a nie oni nas - zakończył "Igła". Robert Kopeć, Katowice