Polacy stoczyli pięciosetowy bój, jak w spotkaniu z Iranem. Stawka była jednak nieporównywalnie inna - awans do najlepszej szóstki mundialu podopieczni Stephane'a Antigi mieli już zapewniony. - Temperatura tego pojedynku już nie była taka wysoka. Graliśmy o pierwsze miejsce i chcieliśmy je zdobyć, ale wiadomo było, że w przypadku porażki nic wielkiego się nie stanie. Szkoda, że się nie udało wygrać za trzy punkty, ale jest zwycięstwo na zakończenie tej rundy - stwierdził Konarski.- Wiedzieliśmy, że Francuzi bardzo dobrze bronią i ciężko było piłkę umieścić w boisku. Myślę, że mecz mógł się podobać kibicom. Na pewno źle zaczęliśmy czwartą partię, kluczową żeby myśleć o zajęciu pierwszego miejsca w grupie. Pierwszego seta zagraliśmy bardzo dobrze, drugi trochę przespaliśmy, trzeci fajny wygrany po walce. Szkoda czwartego. Francuzi zdobyli przewagę, którą "dowieźli" do końca i graliśmy już tylko o zwycięstwo - dodał Konarski, który miał okazję trochę dłużej przebywać na boisku. Starcie z Francją zakończył z dorobkiem 10 punktów. - Cieszę się, że mogłem dłużej pograć. Zostało jeszcze tylko sześć zespołów i taki mecz przydał się nam wszystkim - dodał.Po spotkaniu z Francją odbyło się losowanie trzeciej rundy mundialu. Polacy nie mieli szczęścia. Trafili do piekielnie trudnej grupy z głównymi faworytami do złota Brazylią i Rosją. "Biało-czerwoni" we wtorek zmierzą się z "Canarinhos", a w czwartek z Rosją. - Na pewno jest to plus, że będziemy mieli dzień odpoczynku. Jesteśmy w końcu gospodarzami - skomentował Konarski.- Czujemy się bardzo dobrze. Jesteśmy w najlepszej szóstce turnieju. Teraz nie pozostało nic innego, jak dać z siebie jeszcze więcej, żeby awansować do półfinału - zakończył. Robert Kopeć, Łódź