Inauguracja Memoriału wypadła zdecydowanie po myśli "Biało-Czerwonych". Aktualni mistrzowie świata ograli 3:0 Kanadę prowadzoną przez byłego selekcjonera Orłów Stephane'a Antigę. Jedynie w pierwszej partii gospodarze natrafili na opór. Pozostałe dwie wygrali pewnie. Francuzi natomiast musieli uznać wyższość Rosji (1:3) "Trójkolorowi" to półka wyżej niż ekipa spod znaku "Klonowego Liścia". Zespół prowadzony przez Laurenta Tilliego naszpikowany jest gwiazdami z nieobliczalnym Earvinem N'Gapethem na czele. Trener Polaków Vital Heynen przyzwyczaił w swojej pracy z naszą kadrą do zmian w składzie. Nie inaczej było i tym razem. Belg dokonał dwóch roszad w wyjściowym składzie w porównaniu do starcia z Kanadą. Mateusz Bieniek zastąpił na środku Piotra Nowakowskiego, a libero Paweł Zatorski zajął miejsce Damiana Wojtaszka. Już kilka pierwszych wymian stało na wysokim poziomie, co zapowiadało, że kibice w Turon Arenie będą świadkami ciekawego widowiska. Duet Bieniek - Grzegorz Łomacz zatrzymał na skrzydle N'Gapetha dzięki czemu Polacy prowadzili 7:5. Nie zrobiło to większego wrażenia na asie Francuzów. To akcje nowego gracza Zenitu Kazań, gdzie zastąpił Kubańczyka z polskim paszportem Wilfredo Leona, dały "Trójkolorowym" remis 8:8. W spotkaniu z Kanadą kluczową rolę odgrywała zagrywka. Przeciwko Francuzom ten element nabierał jeszcze większego znaczenia. Polacy ryzykowali, ale często się mylili. W końcu "wstrzelił" się Bartosz Kurek, z którego mocną zagrywką nie poradził sobie N'Gapeth. Niesieni dopingiem "Biało-Czerwoni" od stanu 14:14 zdobyli jeszcze cztery punkty z rzędu, w tym dwukrotnie przez nasz blok nie "przebił" się N'Gapeth. Kluczową rolę odegrał jednak serwis Michała Kubiaka. Serię Orłów przerwał w końcu Jean Patry. Polacy grali dobrze, akcje kończyli szybko, a to za sprawą Łomacza, który umiejętnie rozdzielał piłki. Bezpieczny dystans utrzymywał się do stanu 21:18. Wtedy asem popisał się Kevin Le Roux i zrobiło się niebezpiecznie. Kurek nie skończył ataku, co wykorzystał Kevin Tillie. Przewaga Polaków stopniała do jednego "oczka" (22:21). Na tym nie koniec pościgu Francuzów. Potrójny blok zatrzymał Kubiaka i mieliśmy remis (23:23). Wtedy o czas poprosił Heynen. Końcówka to prawdziwy rollercoaster. Najpierw dwa setbole mieli Polacy. Potem sytuacja się odwróciła i to nasi byli w defensywie. Za sprawą świetnego bloku znów Orły były bliżej wygranej. Heynen zdecydował się na pokerową zagrywkę. Na boisko wpuścił Artura Szalpuka za Kubiaka i to właśnie on "przebił" się przez blok Francuzów kończąc pierwszą partię (30:28). Polacy wykorzystali czwartego setbola. Druga odsłona rozpoczęła się źle dla "Biało-Czerwonych". Cały czas gospodarze musieli "gonić" wynik. Francuzi prowadzili 4:1, 8:6. Od wyniku 8:10 oglądaliśmy serię błędów Polaków. Zdenerwowany Heynen kwestionował decyzje sędziego za co dostał żółtą kartkę. Wtedy przewaga "Trójkolorowych" wynosiła już sześć punktów (15:9). Sygnał do odrabiania strat dał Kubiak. Dzięki sprytnej kiwce naszego kapitana Polacy wreszcie zrobili przejście. I znów okazało się, jak wiele można zdziałać zagrywką. Po "bombach" Kubiaka i Bieńka przewaga Francuzów stopniała do jednego punktu (17:18). Niestety, rywale na więcej nie pozwolili. W naszym zespole był problem ze skończeniem ataku. Francuzi kontry kończyli z zimną krwią. Odbudowali bezpieczną przewagę, którą utrzymali do końca. Ostatni punkt w tej partii zdobył Le Roux z krótkiej na "wyczyszczonej" siatce. Trener Francuzów mocno przemeblował "szóstkę". Na ławce posadził N'Gapteha, Benjamina Toniuttiego i Nicolasa Le Goffa. Mimo tego poziom gry gości wcale się nie obniżył. Wręcz przeciwnie. To rywale dyktowali warunki na boisku. Polacy sprawiali wrażenie zaskoczonych. Nie nadążali za akcjami rywali, nie potrafili ustawić dobrze bloku, a przez to szwankowała też obrona. Na pierwszej przerwie technicznej Polacy tracili trzy punkty (5:8). Francuzi nie zwalniali tempa, a nasi siatkarze nie mogli odnaleźć właściwego rytmu. Kiedy zablokowany został Kurek było już 13:8 dla rywali. Heynen wziął wówczas o czas. Uwagi szkoleniowca nie pomogły. Belg postanowił więc puścić do boju rezerwowych. Na boisku pojawili się Dawid Konarski, Bartosz Kwolek i Damian Wojtaszek. Obraz gry jednak nie uległ zmianie. Rozpędzeni Francuzi w pełni kontrolowali sytuację i trudno było w ich zespole znaleźć słaby punkt. "Trójkolorowi" poczuli się chyba zbyt pewnie, co wykorzystali Polacy. Z sześciu punktów straty odrobili cztery (21:23). Ostatnie słowo należało do Francuzów. Seta zakończył atakiem po prostej Thibault Rossard. Ostatnie fragmenty trzeciej partii dawały nadzieję na to, że jeszcze nie wszystko w tym pojedynku jest stracone. W czwartym secie poprawiło się przede wszystkim przyjęcie zagrywki. Łomacz mógł rozgrywać, a nie wystawiać. Dobrze spisywał się Konarski. Do Szalupka również nie można było mieć zastrzeżeń. Sporo punktów przynosiła nam także postawa duetu środkowych - Kochanowskiego i Bieńka. Gra "Biało-Czerwonych" wyglądała zdecydowanie lepiej niż w poprzdeniej partii. Znalazło to odzwierciedlenie na tablicy wyników. Na przerwach technicznych Polacy mieli odpowiednio dwa i trzy punkty przewagi (8:6 i 16:13). Po nieudanym ataku Konarskiego, Francuzi doszli na dwa "oczka" (17:19). Atakujący Orłów zrehabilitował się chwilę później skutecznym pojedynczym blokiem (21:17). Takiej szansy Polacy nie wypuścili z rąk. Kropkę nad "i" w tym secie postawił Szalpuk, choć potrzebna była do tego wideoweryfikacja. Tie-break rozpoczął się wyśmienicie dla Orłów. Z pola zagrywki "bomby" na stronę Francuzów posyłał Kubiak. Kontry kończyli Konarski i Szalpuk, a raz pomógł nad Julien Lyneel kiwając w aut. Jak szybko Polacy "odskoczyli" na 3:0, tak szybko wszystko roztrwonili. Cztery punkty z rzędu zdobyte przez Francuzów musiały się spotkać z reakcją Heynena. Selekcjoner przywołał swoich podopiecznych do porządku podczas przerwy. Kiepską serię naszego zespołu przerwał Szalpuk (4:4). Od tego momentu oglądaliśmy walkę punkt za punkt. Przy zmianie stron boiska w nieco lepszej sytuacji byli Francuzi, którzy prowadzili 8:7. W decydujących fragmentach bardzo dobrze funkcjonował blok Polaków. Przypomniał o sobie także atomową zagrywką Kubiak. Szalpuk na siatce przepchnął Lyneela i tylko dwa punkty dzieliły Orły od wygranej (13:11). Meczbola Polacy mieli po zesputej zagrywce Lyneel (14:12). Jeszcze o przerwę poprosił Heynen. Po czasie zagrywkę w siatkę posłał Kochanowski. Nie miało to jednak konsekwencji, bo Szalpuk kiwką zakończył to emocjonujące spotkanie. W niedzielę zakończenie prestiżowego turnieju. O 14.00 na boisko wyjdą siatkarze Kanady i Francji, a o 17.30 dojdzie do pojedynku Polski z Rosją. Polska - Francja 3:2 (30:28, 21:25, 22:25, 25:21, 15:13) Polska: Grzegorz Łomacz, Aleksander Śliwka, Mateusz Bieniek, Bartosz Kurek, Michał Kubiak, Jakub Kochanowski, Paweł Zatorski oraz Bartosz Kwolek, Artur Szalpuk, Dawid Konarski, Damian Wojtaszek. Francja: Nicolas Le Goff, Benjamin Toniutti, Earvin N'Gapeth, Kevin Le Roux, Jean Patry, Kevin Tillie, Jenia Grebennikov (libero) oraz Antoine Brizard, Julien Lyneel, Daryl Bultor, Thibault Rossard. Z Krakowa Robert Kopeć