Pierwsze dwa sety padły łupem "Trójkolorowych". Sytuacja zmieniła się, kiedy selekcjoner Holandii Gido Vermeulen dokonał zmian w składzie. "Oranje" wygrali trzecią partię 25:21, a czwartą 25:23. W tie-breaku również okazali się lepsi (15:13). Bohaterem zwycięskiej drużyny był Nimir Abdel-Aziz, który zdobył 31 punktów. Bardzo dobrze spisał się również rezerwowy Maarten Van Garderen. 28-letni przyjmujący w trzech ostatnich setach zapisał na swoim koncie 12 "oczek"."Zaczęliśmy bardzo dobrze. Nimir niesamowicie spisywał się na zagrywce, ale krok po kroku Francja wróciła do gry ponieważ to jedna z najlepszych drużyn na świecie i faworyt mundialu. Po pierwszych dwóch setach zdecydowaliśmy się wprowadzić nowych zawodników na boisko, aby dać impuls drużynie. Nasz drugi rozgrywający grał bardzo dobrze. Podobnie nasz rezerwowy libero. Tak naprawdę powinienem powiedzieć, że w naszej drużynie nie ma rezerwowych. Każdy może grać, co pokazali w tym spotkaniu. Ci, którzy weszli na boisko zagrali niesamowicie jako zespół. W poniedziałek czeka nas trudne zadanie, bo zagramy czwarty mecz z rzędu bez dnia odpoczynku. Musimy się dobrze zregenerować. Egipt to niebezpieczny zespół. Wszyscy mają z tą drużyną problemy, więc trzeba się odpowiednio przygotować" - powiedział Vermeulen cytowany na stronie FIVB."Jesteśmy zaskoczeni. Naszym głównym celem było pokonanie Chin i Egiptu, a wygraliśmy z Brazylią oraz Francją i mamy awans do drugiej rundy. W odpowiednim momencie pokazaliśmy naprawdę dobry poziom i to jest niesamowite. Jesteśmy dumni, że pokazaliśmy siatkówkę na takim poziomie. W poniedziałek będzie ciężko. Skończyliśmy późno mecz z Francją, a już o 16.00 zagramy z Egiptem. Zobaczymy, którzy zawodnicy będą w dobrej formie. Znowu będziemy walczyć o zwycięstwo" - skomentował kapitan "Oranje" Nimir Abdel-Azis."Myślę, że mamy dość dziwny zespół ponieważ nigdy nie wiadomo, kto "odpali". Zaczęliśmy w jednym ustawieniu i graliśmy dobrze, ale przegraliśmy pierwszego seta. Potem straciliśmy drugiego dość wyraźnie. W trzecim na boisku pojawili się nowi zawodnicy i wygraliśmy mecz. Tak jest w naszej drużynie: każdy może grać, wszyscy walczą i mamy fajną atmosferę. Jestem z tego naprawdę dumny. Gdyby ktoś przed mundialem powiedział mi, że wygramy z Brazylią i Francją, to bym nie uwierzył" - ocenił środkowy Holandii Jasper Diefenbach."Zaczęliśmy naprawdę dobrze i wygraliśmy pierwsze dwa sety. Niestety, straciliśmy koncentrację i to odbiło się na wyniku. Skuteczność naszego bloku i zagrywki zaczęła spadać. Byliśmy w trudnej sytuacji i nie pokazaliśmy gry zespołowej. Musimy wrócić silniejsi. Przed nami mecz z Kanadą, który będzie bardzo ważny dla naszej przyszłości w tym turnieju" - stwierdził trener "Trójkolorowych" Laurent Tillie."Jestem bardzo rozczarowany. To niewybaczalne, żeby prowadząc 2:0 przegrać po tie-breaku. Holandia zasłużyła na zwycięstwo" - podkreślił kapitan Francji Benjamin Toniutti. RK